czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 6

*rzeczywistość*
             Wyszłam z transu kiedy zakręciło mi się w głowie i musiałam się złapać czegoś bo bym poleciała.  Usmażyłam te naleśniki. Postawiłam na stole. Kątem oka zobaczyłam że loczek mi się przygląda z zaniepokojoną miną...
A-w porządku- powiedziałam odpowiadając na jego nie me pytanie.
H-Idź.-Powiedział. Skinęłam tylko głową i poszłam do pokoju. Położyłam się na podłodze. Odczekałam chwilę i włączyłam sobie muzykę po cichu. Wzięłam szkicownik i ołówki i  zakładając bluzę zeszłam na dół ze słuchawkami w uszach. Rozłożyłam coś na trawie i zaczęłam szkicować. Puściłam wodze wyobraźni. Narysowałam róże i jeszcze wiele innych obrazków. Kiedy kątem oka zobaczyłam ruch szybko odwróciłam się i zobaczyłam Harrego opartego o ścianę i resztę siedzących pod ścianą.
A-Długo tu siedzicie?
N-No trochę.
Li-Mogę zobaczyć?
A-Moje bazgroły?
Li-Może nie bazgroły. Pokaż.
A-Nie.
Lou-Proszę.
A-Ale nie ma w tym nic ładnego.- Chłopak wyrwał mi z ręki szkicownik i zaczął oglądać. W końcu podniósł na mnie wzrok  ze łzami w oczach podszedł i przytulił się. Objęłam go a on przyciągną mnie do siebie.
Lou- Są śliczne. Mogę je zatrzymać?-wyszeptał
A-Tak.-również odpowiedziałam mu szeptem. Po dłuższej chwili odsuną się zakłopotany.
Z-A masz jeszcze jakieś rysunki?
A-Czemu pytasz?
Z-Tak sobie. A masz jeszcze kartki?
A-No mam A chcesz?
Z-No ba
A-To chodź
 Poszłam z nim do pokoju. Wzięliśmy ołówki i wyszliśmy do ogrodu. Narysowałam oczy dziecka. Nie wiem w sumie dlaczego.  Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Gdy Zayn zobaczył moje dzieło był w szoku.
Z-Woow- Wykrztusił
A-Co?
Z-To jest sliczne
A-Nie jest. W sumie nie wiem dlaczego je narysowałam. Coś mi przypominają ale nie wiem co. No a pokaż Ty co naszkicowałeś

Pokazał mi obrazek i też byłam w szoku.
A-Śliczny
Z-Mówisz to po to żeby mnie pocieszyć
A-Nie. Jestem w szoku. Wiedziałam że lubisz rysować ale że potrafisz narysować mange...
Z-No co?
A-Nic.  Wiesz co?
Z-Mmm
A-Zimno mi.
Z-To chodź do domu.
A-Nie bo tam jest reszta.
Z-I co?
A-I będą się gapić
Z-Nie będą
A-Będą
Z-A chcesz bluzę?
A-Nie dzięki
Z- Nie przejmuj się
A-Czym?
Z-Tym co widziałaś
A- O kim mówisz?
Z-O tym typie z baru
A-To mój były
Z-I co?
A-Nie chcę o tym mówić
Z-Jak chcesz.
A-Zranił mnie i już. Nigdy mu tego nie wybaczę
Z-Aż tak?
A-Koniec tematu.
Z-Jak chcesz.
A-No więc... Możemy iść do domu.
Z-Okej.
Zebraliśmy koc i weszliśmy do domu śmiejąc się
 

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 5

                        Przechodząc przez salon wbił we mnie wzrok. Wyszłam. Świeże powietrze dało mi się we znaki. Zakręciło mi się w głowie.  Szybko ogarnęłam się i poszłam do sklepu. Po drodze weszłam jeszcze  do domu zabrałam dokumenty i kluczyki od samochodu i pojechałam na zakupy. Zrobiłam podstawowe zakupy. Na samo wspomnienie tego wydarzenia jakie miało miejsce w kuchni to miałam łzy w oczach. Wysiadłam z samochodu na podwórku znów zapłakana. Wzięłam zakupy w weszłam starając się panować nad sobą. Weszłam do kuchni i zaczęłam wypakowywać zakupy.
H-Alex to ty?
A-Tak-odpowiedziałam drżącym głosem. Chyba zaklął pod nosem. Zbiegł na dół. Wpadł do kuchni i porwał mnie w ramiona. Nie mogłam już dłużej się powstrzymać i wybuchłam płaczem.
H-Jezu co ona ci zrobiła?
A-Ona? Chyba jedno i drugie
H-Zaraz. Nie kapuje. i jedno i drugie?
A-No tak. Nie chce o tym rozmawiać
H-Dobrze. Spokojnie.
A-nie będę spokojna.
H-Zaraz przyjdą chłopaki...
A-Okej. Ja zaraz się ulotnie.
H-Nie. Zostaniesz ze mną
A-Harry proszę cię. Pójdę do domu po resztę rzeczy i pójdę odreagować.
H-Wrócisz?
A-Nie wiem kiedy i jak ale w jednym kawałku.
H-Obiecujesz?
A-Obiecuję.
H-Rozmazałaś się
A-Wiem.
H-W którym klubie będziesz?
A- Eeee ale ja nie idę do klubu
H-Eeee a gdzie?
A-A to moja słodka tajemnica
H-No powiedz. Podjadę po ciebie.
A-Nie sama wrócę.
H-Nie. proszę
A-Nic mi nie będzie.
H-Ale ja chcę cię odebrać.
A-Dobra zadzwonię do ciebie
H-Będę czekał.-powiedział. Uśmiechnęłam się do niego
           Właśnie wyszłam z domu z resztą rzeczy. Matka "zrozpaczona" Patrzyła jak wsiadam do samochodu. Nie mogłam patrzeć jak cierpiała. Odjechałam....
           Na miejscu gdzie już czekała na mnie kobieta żeby  mnie wpuścić słyszałam jak trwa rozgrzewka. Weszłam i z uśmiechem weszłam do środka koła.
 A-To co gotowi?
M-Tak.
A-Ooo. Maks... No proszę. Jak się czujesz?
M-Dobrze.
A-To zacznijmy. Mamy scenę dla siebie tak?- w odpowiedzi pokiwali głowami. Okej.- To może zaśpiewamy We are young?
D(David)-Dla mnie bomba
A-To jedziemy.
             Po kilku próbach wyszło nam całkiem fajnie. Wykonanie wyszło tak jak chciałam. Zakończyłam próbę ze zdartym gardłem.   Nie zadzwoniłam po Harrego jak mnie prosił i poszłam do baru. Wypiłam aż jednego drinka zobaczyłam Harrego i chłopaków. A co mi tam. Wyszłam tak żeby mnie widzieli i zaczęłam się bawić. Bawiłam się do momentu gdy zobaczyłam Nicka.
N-Alex-Krzykną za mną kiedy mnie zobaczył. Wybiegłam z tłumu. Złapałam ostatnie dwa łyki wódki i ruszyłam szybkim krokiem do wyjścia ale zagrodził mi drogę.-Posłuchaj mnie
A-Spieprzaj
N-Kocham cię
A-O a może moją matkę
N-Nie. Kocham ciebie. A twoja mama była...
A-Jaka
N-Lubię ją.
A-To do niej leć
N-Nie mogę.
A-Zejdź mi z oczu.-warknęłam na niego.
N-Alex.-Nie odpowiedziałam. wyminęłam go.
                      Czułam na sobie wzrok chłopaków. Odwróciłam się żeby na nich spojrzeć. Tam siedział tylko Harry na kanapie. Patrzył na mnie. Pokazałam gestem że chcę kartę i klucze do domu. Wstał i  dał kelnerowi kopertę i wskazał palcem na mnie. Ten tylko skiną głową. Przechodząc obok wręczył mi kopertę a ja pośpiesznie opuściłam budynek. Wychodząc zerknęłam do kopert. Tam były moje klucze i moja karta. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Zaparkowałam na podwórku i zamknęłam bramę. Wzięłam z bagażnika swoje rzeczy i weszłam kartą do przedsionka otworzyłam drzwi. Wyjęłam butelkę z torby. Z kuchni wzięłam literatkę i sok i poszłam do siebie. Włączyłam muzykę i zaczęłam robić sobie drinki. Chodziłam po pokoju myśląc co ze sobą zrobić. Jak on mógł mi to zrobić. Położyłam się odstawiając szklankę na stolik obok. Łzy same napływały mi do oczu. Płakałam dość długo. Nie... Ja nie mogę pozwolić sobie na łzy. Zeszłam na dół gdzie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i śmiechy chłopaków. Otarłam resztki łez i poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Wyjęłam najpotrzebniejsze rzeczy do naleśników . Wbijając w miskę jajko byłam praktycznie nieprzytomna. Wiedziałam co robię ale nie słuchałam ich co mówią. Myślami byłam gdzie indziej.
 *Wspomnienie1*
N-Och kochanie, Wszystko będzie dobrze. Kocham cię.
A-Wiem o tym. Tylko czemu mi tego nie pokazujesz?
N-Jak mam ci to udowodnić?
A-Pokaż mi to. Okazuj mi to na każdym kroku.
N-Postaram się
*2
A-Spieprzaj
N-Kocham cię
A-O a może moją matkę
N-Nie. Kocham ciebie....
*3
N- Hej myszko.- Zmusiłam się żeby się odwrócić i uśmiechnąć.
A-Hej-powiedziałam cichutko
N-Co tu robisz?
A-Przyjechałam na trochę żeby się rozerwać ale jak widać się nie da. Ile wypiłeś?
N- Tylko kilka piw.
A- Kilka czy kilkanaście?
N-Nie wiem zgubiłem rachubę po 7.
A-Czy ty już nie myślisz co robisz?
N-A robię coś źle?
A-Tak.-Już miałam powiedzieć że wszystko ale się powstrzymałam.
N-Kotku nie gniewaj się.
A-Idź spać. Jak wytrzeźwiejesz to pogadamy.
N-Ale...
A-Już!
N-Och kochanie ale z ciebie generał.
A-Tak generał i masz się mnie słuchać i idziesz spać do domu.
N-Tak jest prze pani....


Z góry przepraszam rozdział zjebany na maksa... No ale jak to mawia moja koleżanka "wyszła dupa blada dupą czarną poganiana" hehe  postaram się to nadrobić

poniedziałek, 28 października 2013

rozdział 4

                   Podeszłam do przedpokoju. zakładając płaszcz i buty wyszłam. Ruszyłam w kierunku mojego domu . Gdy wchodziłam na podwórko zobaczyłam że soi jakiś samochód. Nie rozpoznałam i weszłam. Z kuchni dobiegały mnie straszliwe jęki. To co zobaczyłam było okropne. Moja matka... Moja biologiczna matka pieprzyła się z moim prawie byłym facetem. Z Nickiem. Gdy mnie dostrzegła odepchnęła go i założyła szlafrok. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju i zaczęłam pakować ubranie najważniejsze rzeczy.
M-Alex otwórz
A-Nie.
M-Alex do cholery.
A-Odwal się ode mnie
M-Alex wpuść mnie. Daj wytłumaczyć
A-Nie. Powiedziałam nie chcę cię znać rozumiesz?
                   Zasunęłam torbę i wyszłam z pokoju całkowicie ją olewając. Wybiegłam z domu i ze łzami w oczach ruszyłam przed siebie. Nie wierze że własna matka tak mnie potraktowała. Po pół godzinnym spacerze doszłam do domu Harrego zapłakana. Nie rozbierając się poszłam na górę do pokoju jaki był dla mnie przeznaczony. Wiedząc że tu jestem bezpieczna wybuchłam jeszcze większym niepochamowanym płaczem. Drzwi to pokoju skrzypnęły i w nich pojawiła mi się znana sylwetka. Harry.
H-Jezu. Co się stało?
A-Nic.-wyszlochałam.
H- Właśnie widzę te twoje nic.
A-Nic. -usiadłam na łóżku przed Harrym- Po prostu nerwy ze mnie schodzą. To wszystko.
H-Nie wierzę ci. Nie jesteś tak dobrą aktorką.
A-Aż tak to widać?
H-Tak. Ochłoń. Wypłacz się będziesz miała ładniejsze oczy-powiedział łagodnie.-Jak chcesz mogę z tobą zostać.
A-Dziękuję-powiedziałam i go przytuliłam. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie gładząc moje plecy. Kiedy już nie miałam nawet siły płakać, położył się ze mną. Poleżałam chwilę i powiedziałam-która godzina?
H-11 a co?
A-Co chcesz ma obiad?
H-Coś dobrego. Zaskocz mnie.
A-A co lubisz?
H-Hm... Może zapiekankę?-Zapytał
A-Jaką? W bułce? ziemniaczaną? makaronową?
H-W bułce.
A-Załatwione. Ale pozwól że doprowadzę się do porządku.
H-Jasne.
A-dzięki-powiedziałam i poszłam do łazienki. Starła smugi tuszu pozostałego po wczoraj. Później chcąc nałożyć nowy makijaż żeby się jakoś prezentować.
H-Zaraz po łapach dostaniesz.-powiedział
A-Ja?
H-Tak.
A-A za co?
H-Za makijaż
A-Tylko rzęsy nie będę pudru nakładać.
H-Chcę to zobaczyć-Oznajmił.
A-Siadaj-powiedziałam i zaczęłam nakładać tusz.
H-Eej kochana nie rozpędzaj się
A-No co znowu?
H- Już wystarczy
A-Nie lubisz makijażu?
H-Lubię ale wolę naturalną buzię. A twoja jest śliczna.
A-Nie jest.-powiedziałam zarumieniona.
H-Słodko się rumienisz-powiedział. Odwróciłam się do niego i podskoczyłam bo stał za mną. Patrzył mi głęboko w oczy.-Wiesz ile silnej woli wkładam żeby cię teraz nie pocałować?
A-To czemu tego nie robisz?
H-Nie chcę wyjść na sadystę.
A-Jak chcesz-powiedziała. i odwróciłam się do lusterka szukając czarnej kredki do oczu. Gdy ją znalazłam wyrwał mi ją z ręki.-Ej-zaprotestowałam.- Oddaj mi ją-powiedziałam-
H-Nie bo się Zmażesz
A-Nie zmaże
H-Jak zmażesz dostaniesz porządnego klapsa.
A-Jakoś przeżyję.
H-Nie wierzę ci. Oddaj mi ją. Będzie bezpieczniej.
A-Nie. Daj mi dokończyć. Zobaczysz że nie będzie mocno. Będzie cieniutka kreska.
H-Nie. Oddaj.
A-Spierdzielaj.
H-Słucham?
A-Nie mów słucham bo... bo no ten no ktoś cię pocałuje.
H-Hahahaha nie miałaś już czego wymyślić co?
A-Nie drażnij mnie.
H-No już dobrze, dobrze nie denerwuj się-Położył mi dłonie na brzuchu
A-Weź idź zobacz czy cię w kuchni nie ma co?
H-Nie, nie ma mnie bo jestem tu.
A-weź...
H-No co?
A-Idź.-powiedziałam i zaczęłam robić sobie kreski. Stał oparty o ścianę i przyglądał mi się. Odłożyłam kredkę i wyszłam zostawiając go samego. Złapałam bluzę i usiadłam na chwilę zakładając trampki i ruszyłam w kierunku wyjścia.
H-Gdzie idziesz?
A-A co?
H-A o której będziesz?
A-Nie wiem pewnie zaraz a co?
H-Nic. Tak chcę ci przypomnieć że obiecałaś i zapiekankę w bułce.
A-Wiem pamiętam. Zaraz wrócę
H-A gdzie idziesz?
A-Czemu aż tak cię to interesuje?
H-Jestem ciekawy.
A-Ja pierdole. Nigdzie nie idę. Zadowolony?-powiedziałam rzucając bluzę na krzesło i wróciłam się do kuchni. Zobaczyłam co jest do zapiekanki a czego nie ma. Szybko zrobiłam listę i biorąc portfel z kartką zaczęłam iść w kierunku drzwi.

czwartek, 10 października 2013

Rozdział 3

    Zaczekałam aż i on wejdzie. Gdy wszedł pokazał mi gestem żebym przeszła dalej. Podążyłam za nim.
H-Pokażę ci dom. Jeśli chcesz oczywiście dzisiaj.
A-Tak. Chętnie zobaczę i się zapoznam.
H- Wiesz cieszę się że nie piszczysz na mój widok.
A-Wcale nie mam zamiaru.
H-Dzięki ci boże.
A-Chyba nie byłabym skłonna posunąć się tak daleko. Dobra może i jestem waszą fanką ale nie zniżę się do ich poziomu.
H-Jesteś naszą fanką?
A-Taa. Wymsknęło mi się. Miałam się nie odzywać.
H-Miło mi. Ale dobrze że mi powiedziałaś. Wiem że nasz zespół ci się podoba, nie ukryłaś tego przede mną. Odwdzięczę ci się.
A-Nie masz z czego się odwdzięczać. Już to zrobiłeś przyjmując mnie wiedząc że jestem waszą fanką.
H-Chodź pokażę ci dom i pokój dla ciebie.-Zatrzymałam się- coś nie tak?
A-Możesz powtórzyć?
H-No że pokażę ci dom
A-A to dalej?
H-I twój pokój?
A-Mój pokój?-wykrztusiłam
H-No tak w razie potrzeby możesz tu przenocować. Wydajesz się w porządku.
A-Dzięki-wyszeptałam.
    Oprowadził mnie po domu pokazał co i jak. Posiedziałam z nim chwilę i wypiłam trochę koniaku czy co to tam było.
A-Muszę już wracać-powiedziałam leżąc obok Harrego na kanapie. I ja i On był nieźle przycięty. Ale mój szef zignorował to i położył się na moim ramieniu i usnął. Poleżałam chwilę i sama też usnęłam. Obudziłam się przez poranne promienie słońca. Leżałam chwile żeby zorientować się gdzie jestem. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harrego. Po chwili i on otworzył oczy. Patrzył na mnie przez chwilę. Zastanawiałam się co zrobić więc zaczęłam się podnosić ale mnie powstrzymał.
H-Nie idź jeszcze.
A-Ale muszę.
H-Twoja mama wie że nocowałaś i że będziesz u mnie od dzisiaj pracować.
A-Aha świetnie-mruknęłam
H-Nie gniewaj się-poprosił
A-Muszę iść do domu
H-Nie zostań-poprosił
A-Ale...
H-Nie. -Oparł się na łokciu i spojrzał na mnie z góry.
A-Nie mam tu nawet ubrań-powiedziałam
H-Masz
A-Nie mam

H-Masz. Wziąłem twoje ubrania
A-Moje?
H-Tak
A-To idę się przebrać. Jeśli mi pozwolisz
H-Nie pozwolę
A-A to czemu?
H-Bo szef ci tak mówi
A-Aha no tak. Jak szef to zostanę
H-No ja myślę.
A- Ale mogę iść do łazienki?
H-No idź. Ja po tobie
A-Dobra-powiedziałam i pobiegłam i załatwiłam potrzebę. Przy okazji umyłam zęby i ogarnęłam fryzurę. Gdy wyszłam aż podskoczyłam. Za drzwiami stał Harry.
H-Miałaś tylko siku zrobić
A-Nie powiedziałam co będę robiła. Powiedziałam że idę do łazienki
H-Nie ważne- mrukną i wyminą mnie dając mi lekką sójkę w bok
A-Oddam ci-powiedziałam tak żeby usłyszał.
Poszłam i ogarnęłam kanapę i poszłam przygotować śniadanie. Gdy wyszedł z łazienki Stawiałam kawę na stół i talerz z kanapkami. Zatrzymał się i popatrzył na mnie. Stałam przy blacie i ścierałam okruszki z chleba. Zgarnęłam na dłoń i wrzuciłam do zlewu. Ubrana byłam w to.
H-CO ty robisz?-Zapytał zdziwiony
A-Śniadanie. Smacznego.
H-Dziękuję
A-Nie masz za co. Już ci powiedziałam
H-Właśnie. Usiądź. Chcę omówić z tobą kwestię pieniędzy
A-Och tak słucham
H-Zaproponuję ci 10,000 dolców
A-Że co? To za dużo na miesiąc
H-Ja mówię o tygodniach. Skoro nie chcesz ze mną mieszkać to musisz mieć na mieszkanie na opłaty i na jedzenie.
A-Ale ja mieszkam z mamą
H-Ale twoja mama coś mówiła że sprzedaje dom i chce kawalerkę a nie wiem czy zechcesz kawalerkę
A-A skąd to wiesz?
H-Bo mi mówiła. Wiec tak. Daje ci 10,000 na tydzień.
A-Miesiąc
H-Miesiąc i nie przyjmuję odmowy.
A-Dobra. Ale nie wiem jak ci się odwdzięczę
H- Mi do szczęścia wystarczy jedna rzecz.
A-A mianowicie?
H-Że będziesz blisko.- Co to było? Oszołomiona spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami.
A-Jedz proszę-powiedziałam i wstałam z krzesła na którym siedziałam i chcąc wyjść z kuchni ruszyłam w tym kierunku. Jednak mnie zatrzymał
H-Nie Jesz?
A-Nie. Zjem coś później
H-Jak chcesz ale dopilnuję żebyś zjadła.-powiedział i puścił mnie.

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 2

           Pośpiesznie wrzuciłam rzeczy do bagażnika i przeszłam jeszcze raz po domku czy nic nie zostawiłam niczego. wszystko było w porządku więc wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Tam już czekała na nie mama.
M-No Nareszcie. Nic ci nie zrobił?
A-Nie-powiedziałam cicho.
M- Alex co się dzieje?
A-Nic mamo. Jestem po prostu zmęczona.
M-Trochę za długo cię znam. Córeczko co się dzieje?
A-Mamo... Nie rozmawiajmy o tym.
M-No dobra jak chcesz... Właśnie... Praca...
A-No opowiadaj co załatwiłaś.
M-No więc zaprosiłam go na kolację.
A-Aha a na którą?
M-Za 15 minut powinien być.
A-Co??!!
M-No leć się szybko ogarnij. Ja go zatrzymam.
A-Dzięki mamuś jesteś boska.
M-No leć.
          Pobiegłam na górę i szybko zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Umyłam się ale nie mogłam pozwolić na pośpiech bo to gorąca woda mnie rozluźniała. Wychodząc szubko ubrałam się w to i pośpiesznie związałam włosy i ogarnęłam makijaż. szybko wyszłam z pokoju i pobiegłam na dół. Tam zobaczyłam w kuchni mamę i jakiegoś.... Chłopaka... O KURWA MAĆ MAMO!!!
M-O jesteś już-powiedziała. Poznaj proszę to jest Harry Styles.
A- Słucham?
M-No tam siedzi...
A-Ojej... Przepraszam nie widziałam pana. Alex Cabot. -Powiedziałam w wyciągnęłam rękę w jego kierunku.
H-Hej. Harry Styles.-przedstawił się i uścisną mi dłoń.
M-To jest właśnie moja córka. lex to właśnie u niego będziesz pracować.
A-A właściwie co ja mam robić?
H-Twoja mama dużo mi mówiła o tobie. Mówiła że lubisz gotować i sprzątać...
A-Dzięki mamo.-powiedziałam.
H-Spokojnie ale ja właśnie takiej osoby szukam.
A-Ale ja...
M-Alex-mama podniosła głos a ja siłą się powstrzymałam żeby nie wybuchnąć śmiechem z miny Harrego.
A-No co? Nie dałaś mi dokończyć.
H-No więc kiedy możesz zacząć?
A-A kiedy mogę?
H-Nawet za chwilę...
A-Ale że teraz?
H-Mogę ją porwać?
M-Tak proszę...
H-Mogę jeszcze zamienić słówko z twoją mamą?
A-Ta jasne-powiedziałam. I poszłam do przedpokoju założyć płaszcz i apaszkę. Czekałam w wejściu na Niego. Gdy przyszedł szybko si ubrał i wyszliśmy. Szliśmy spacerkiem.
H- Co chciałabyś robić?
A-W jakim sensie?
H-No w domu... Czym byś chciała się zajmować?
A-A to już zależy od pana.
H-Mów mi po imieniu.
A-No dobra i wzajemnie.
H-A więc... Możemy się podzielić obowiązkami.
A-No dobrze
H-Chciałem cię zabrać żeby już coś zacząć działać. Dam ci kartę do domu i podam pin. oraz klucze do mieszkania.
A-zaczynam się bać.
H-Mam takie zabezpieczenie bo już miałem takie sytuacje że ktoś wszedł sobie do domu i się zadomowił.
A-Nie dziwię się...-Dziwnie na mnie spojrzał.- Co?
H- Co masz na myśli mówiąc że się nie dziwisz?
A-No wiesz... Jesteś sławny- powiedziałam cicho- Nie dziwię się że się do ciebie włamali.
H-Czemu spuściłaś wzrok mówiąc że jestem sławny?
A-Nic-powiedziałam cicho.
H-Ej... Co się dzieje?
A-Nic się nie dzieje.- Powiedziałam patrząc gdzieś w bok.
H-Przecież widzę.
A-No nic. Naprawdę nie przejmuj się
H-Poczekaj-złapał mnie za łokieć i przyciągną do siebie. Wciągną mnie w jakąś uliczkę i przycisną do ściany.
A-Co robisz?
H-Cicho bo nas nakryją i będziesz na okładce gazety-Szepną mi w usta. Po czym delikatnie się przysuną i czule pocałował. Chcąc podnieść rękę żeby go złapać za szuję przypadkowo przejechałam po jego kroczu na co on zaczął się cicho śmiać.- To było zamierzone?
A-Nie przez przypadek.-powiedziałam przepraszająco spuszczając wzrok.
H-Nie przepraszaj-powiedział. podniósł palcem mój podbródek i złożył czuły pocałunek na moich ustach.- O to ci chodziło tak?- Nie odpowiedziałam. Dalej szliśmy w milczeniu. Gdy dotarliśmy na miejsce puścił mnie przodem-Panie przodem
A-Dzięki.
H-śmiało.-powiedział i pchnął mnie do przodu.
A- Mieszka tu ktoś jeszcze
H-Nie.
A-Pewny jesteś bo ja nie.
H-Co jest.-złapał mnie w tali żeby mógł zobaczyć.-Czołem stary co ty robisz?
N-małpy mnie złapały przed twoim domem.
H-Aaa no spoko-spojrzał na mnie.- Właśnie sobie poszli.
N-Tak... to ja już się zwijam. Podniósł się i zrobił dziwną minę gdy mnie zobaczył. Uśmiechną się do Harrego i wyszedł. Przewróciłam oczami i weszłam do środka.

Rozdział 1

        Siedzę w pokoju. Opieram się o ścianę.  Wpatruję się w przeciwległą ścianę mojego pokoju. Puszczam wodze fantazji. Zaraz STOP! Nie, jestem zła na siebie że marnuję czas na takie bzdury. Wstałam z podłogi i zbiegłam na dół. wzięłam klucze portfel i dokumenty. Sprawdzając czy wszystko jest powyłączane przekręciłam klucz w zamku przeszłam do samochodu. Zajrzałam do bagażnika do którego wczoraj włożyłam torbę. Upewniłam się czy wszystko jest zatrzasnęłam klapę odpaliłam silnik zaraz po zamknięciu drzwi i zostawieniu wiadomości mamie, wyjechałam.
       Po 45 minutowej jeździe wysiadłam z auta i rozprostowałam nogi. Miałam na sobie to. Zadowolona że oderwę się od problemów w domu zabrałam rzeczy z bagażnika i podeszłam do drzwi od domku i zadowolona weszłam do środka. I Stanęłam jak wmurowana. W domku było tak luksusowo że można by z niego nie wychodzić. Rzuciłam torbę w wejściu i poszłam jeszcze do samochodu. Otworzyłam drzwi od strony kierowcy i zaczęłam przeszukiwać boczne kieszenie żeby znaleźć przycisk do mojej tajnej skrytki. Moje małe zbawienie. Otworzyłam bagażnik i odsłoniłam zasuwę którą zwolniłam i ukazał się nieziemski widok. Moje małe drinki i masa słodyczy. Nagle za sobą usłyszałam coś w rodzaju pisku. Przestraszona odwróciłam się i jakiegoś chłopaka a za nim następnego z wiadrem zimnej wody.
    Wieczorem siedziałam na werandzie z drinkiem i zastanawiałam się co ze sobą zrobić. Nic ciekawego nie wymyśliłam więc poszłam do domku wziąć sweterek. Wyszłam i poszłam na spacer. Szłam koło jeziorka i weszłam na krótkie molo. Usiadłam na brzegu po turecku i patrzyłam jak faluje woda. Kiedy jednak dostrzegłam mojego prawie byłego chłopaka poderwałam się i ruszyłam w kierunku przeciwnym od niego.
N- Hej myszko.- Zmusiłam się żeby się odwrócić i uśmiechnąć.
A-Hej-powiedziałam cichutko
N-Co tu robisz?
A-Przyjechałam na trochę żeby się rozerwać ale jak widać się nie da. Ile wypiłeś?
N- Tylko kilka piw.
A- Kilka czy kilkanaście?
N-Nie wiem zgubiłem rachubę po 7.
A-Czy ty już nie myślisz co robisz?
N-A robię coś źle?
A-Tak.-Już miałam powiedzieć że wszystko ale się powstrzymałam.
N-Kotku nie gniewaj się.
A-Idź spać. Jak wytrzeźwiejesz to pogadamy.
N-Ale...
A-Już!
N-Och kochanie ale z ciebie generał.
A-Tak generał i masz się mnie słuchać i idziesz spać do domu.
N-Tak jest prze pani.
         Patrzyłam jak chwiejnym krokiem idzie w kierunku z którego przyszedł. Sama też ruszyłam w kierunku domku. Szłam bardzo powoli zastanawiając się czy Nick będzie pamiętał nasze spotkanie.  Wchodziłam właśnie na  werandę. Byłam po prostu wściekła. Jak ja daje mu sobą pomiatać. To nie w porządku. Weszłam do domku i położyłam się na łóżko. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam.
       Rano obudziłam się wypoczęta. Poczłapałam do łazienki załatwiłam potrzebę i z grubsza się ogarnęłam się. Zrobiłam nieogarniętego koka i wstawiłam wodę na kawę. Zaczekałam aż się zagotuje. Zalałam wrzątek do kubka i wyszłam na zewnątrz. Na stoliku  Leżały róże i do nich przyczepiony bilecik.
         "Kochanie przepraszam za wczoraj. Źle się z tym czuję. Wybacz."  Uśmiechnęłam się do siebie i powąchałam. Położyłam tam gdzie leżały i usiadłam i upiłam sporego łyka kawy. Po jakiejś chwili mój telefon dał o sobie znać.
A-Halo?
M-Hej córcia...
A-O mama hej.
M-Jak podróż?
A-Dobrze.
M-A jest z tobą Nick?
A-Nie zupełnie.
M-Czyli jest
A-Nie ma go ze mną ale jest nad jeziorem.
M-Córeczko wróć do domu. Chyba znalazłam dla ciebie pracę.
A-Na prawdę?
M-Tak. Przyjedź wszystko Ci opowiem.
A-No dobra. Za jakiś 2 godziny będę.
M-Okey. Czekam

wtorek, 20 sierpnia 2013

Prolog

Zawsze chciałam mieć pracę  z której będę zadowolona, która nie będzie sprawiać mi przykrości tylko przyjemność. Może i nie jestem idealna ale robię co nogę żeby pokazać się z najlepszej strony. Staram się pomagać ludziom ale jest ciężko. Bardzo ciężko. Ludzie cię odpychają i mówią że jesteś dziwadłem... Ale to się skończyło. To moje dawne życie. Kiedy byłam w szpitalu lekarze nie dawali mi szans na przeżycie jednego dnia. Wtedy ludzie zaczynali mnie doceniać. Zrozumieli to kiedy mogłam umrzeć. Tam w tedy na sali operacyjnej kiedy moja mama miała wypadek. Zginęła. A mnie odratowano. Odratowano z postrzału który mi zadano kiedy odepchnęłam mojego brata. Ale nie udało się go do końca odratować. Max już nie żyje prawie 2 lata.... Zaraz chwila STOP. czemu ja czytam książkę w formie pamiętnika?!?! To przecież jest chore. Ja jestem zadowolona... (No prawie) Ale tak, moje życie nie jest idealne bo ja taka nie jestem ale nie narzekam.  W ciąż jestem sobą i cieszę się z tego...

Bobaterowie

 



 


  Alexandra Marie Cabot 20 lat

Louis Tomlinson 23 lat
Liam Payne 21 lat
Harry Styles 20 lat
Zayn  Malik 21lat
Niall  Horan 21 lat


                                                         
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Nick Klarkson  26 lat

           






           

                                                                                                

niedziela, 11 sierpnia 2013

-16- I ostatni...

*kilka miesięcy później. Harry*

Leżałem na podłodze kiedy wskoczyła na mnie Selena.
S-Tatio
H-Tak?
S-Pojedziemi do mama?
H-Chcesz do mamy?
S-Tiak-skinęła główką i położyła się na mnie przytulając.- Pojedziemy?
H-Tak. Zmienimy Micka.
S-Tiak. zmienimy.
Wstałem i poszedłem przebrać Sel. Gdy była gotowa moja gwiazdeczka wsadziłem ją do samochodu w fotelik i pojechaliśmy do szpitala. Zmieliliśmy Micka i weszlimy do sali  gdzie leżała przytomna Gabi. Zaraz moment... Przytomna? Obudziła się. Kamień spadł mi z serca.
Podszedłem do niej i delikatnie posadziłem małą na brzegu łóżka.
G-Selena?
S-Mamuś-pisnęła i przytuliła ją.
H-Mała delikatnie.
G-Harry-wyszlochała. Wyciągnęła ręce do mnie a ja z chęcią ją przytuliłem. Trzymała mnie dłuższą chwilę.
H-Jak się czuje nasza mamusia?
G- Dobrze... Skarbie ile byłam nie przytomna?
H-10 miesięcy.
G-Ile?-prawie pisnęła.
H-10 miesięcy.
G-Jak sobie poradziliście beze mnie?
H-Jewel z Zaynem nam dużo pomogli.
G-To dobrze.
H- Zawołam lekarza.
G-Nie jeszcze chwilkę. Chce się wami nacieszyć. Zaraz zabiorą mnie na jakieś badania.
H-Bobrze. Tak się bałem o ciebie. Że się nie obudzisz...
G-Harry... Kochanie obudziłam się. Pamiętasz ja mówiłeś że mam was nie zostawiać? Dotrzymałam słowa.
H-Zaraz... To ty to słyszałaś?
G-Wszystko co mi mówiłeś. Jak mała się rozwija. Jaki było jej pierwsze słowo. Jak stawiała pierwsze kroczki. Że Mick ma nową dziewczynę...
H-Widzisz kochanie... Mamusia cię słuchała.
Selenka wtuliła się w nią ale po kilku sekundach oderwała się i zapytała
S-Mamo. Nie boli cię?
G-Nie skarbie. Już mnie nie boli bo jesteś tutaj ze mną.
S-A śija cie nie boli?
G-Nie a dlaczego pytasz?
S- Tsimaj-powiedziała i zawiesiła ma na szyi łańcuszek z medalionem w kształcie serduszka.-Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
H-Słonko może zejdziesz... Bo mamusię chyba boli.
G-Nie boli mnie. -Przytuliła mocniej do ciebie naszą córeczkę. Na salę zajrzał lekarz.
L-Ooo witamy w świecie żywych.-uśmiechnął się do niej.- Jak się czujemy??
G-Dobrze.
L-To dobrze. zaraz odepniemy pani kroplówkę z posiłkiem. Może pan na chwilkę opuścić pomieszczenie z dzieckiem?
H-Tak. Chodź Selenko... Zaraz wrócimy do mamusi.
S-Ne- i zaczęła płakać
G-Słonko... Nic mi się nie stanie. Pan doktor tylko mnie zbada.
S-Ale ciem do mami
H-chodź. Kupimy ci coś?
S-A cio?-wytarła oczka i nos a Gabi się zaśmiała.
H-A co chcesz?-Wziąłem ją na ręce.
S- Lisiaka ciem i coś dla mami.
H- A co dla mamusi?
S- lisiaka... albo ne a mosie psytulaka?
H-Misia?
S-Tiak
H-A którego?
S-Tego-wybrała sobie takiego różowego misia
H-Dobrze. weźmiemy tego lizaczka dla ciebie i misia dla mamusi.
S-Tiak.-śmiesznie skinęła główką.
Zapłaciłem za zakupy i wróciliśmy na górę. Weszliśmy do środka. Gdy mała zobaczyła że nie ma mojej żony zaczęła nie to że płakać ale wyć.
G-Kochanie nie płacz. Jestem.-odezwała się z pomieszczenia obok.
S-dzie?
G-Już wychodzę.-powiedziała wyszła jak się okazało z łazienki. Podbiegła i przytuliła się.
S-Cieś śplóbować? -powiedziała i wsadziła do buzi nie czekając na odpowiedź
G- Pyszny.
H-Skarbie zapomniałaś o czymś.
S-Aaa misio...
G-Jaki śliczny...
S-Dla ciebie
G-Dla mnie?-Dziwnie na mnie spojrzała. Wstała i podeszła do mnie i pocałowała. Długo i namiętnie.  W drzwiach pojawiła się nasza rodzinka.
Nasze dzieci. Jewel z Zaynem i dzieci. Lou z żoną
Niall ze swoją mamą Liam z żoną.
H-Więcej ich matka nie miała?-szepnąłem jej na ucho. Zaśmiała się. Podeszła Ana
A-Mamuś...-Przytuliła się do niej. I tak wszyscy po kolei jak leci przywitali się z moją żoną. Kilka dni później wypuścili. Mała nie odstępowała jej na krok. No ale cóż.. Najważniejsze jest to że się obudziła...
*oczami Gabi*
Za kilka 2 dni jest gwiazdka.. cieszę się że spędzę ją z rodziną. Selena na już 2 lata  Mick się wyprowadził do dziewczyny. Ala i Nick mają własny świat... a ja? Ja jestem najszczęśliwsza na świecie mając przy sonie mojego kochanego męża który właśnie spada z drabinki przy choince...Podbiegłam do niego.
G-Słońce nic ci się nie stało?
H-Nie żyję-przyciągną mnie do siebie i namiętnie pocałował. Usiadłam mu na kolanach...
J-Ups... Zayn może chodźmy bo będzie dziki seks
Na te słowa wszyscy wybuchliśmy śmiechem nawet mama Selena nie wiedząc o co chodzi...


No to koniec tego opowiadania... Mam nadzieję że ostatnim rozdziałem was rozbawiłam... Kocham Was i mocno ściskam... Jeżeli na pawdę wam się podobał rozdział. to proszę o komentarze...:)

Pozdrawiam Gabrysia:)

piątek, 9 sierpnia 2013

-15-

Przez chwile milczał jakby szukał odpowiednich słów.
M-Po prostu mam wyrzuty sumienia. Ja sobie wychodzę i wracam o której chce a ty się martwisz..
G-Synku... Po 1 nie płacz. No już. Bo zachowam się jak wredna mama i ci wytrę nos jak ja tylko potrafię.- Zaśmiał się. - Po 2 masz do tego prawo.  Pozwoliłam ci wyjść.  A wiesz jaka ja jestem.
M-Bardzo wrażliwa i kochana.-Powiedział i mnie przytulił.- Mamo mogę czegoś spróbować?
G-Boje się.-Przysunął się i delikatnie pocałował moje usta. Szybko się oderwałam od niego...- Mick Nie.
M-Przepraszam.-Spojrzałam na niego i szybko wyszłam żeby nie zobaczył moich łez. Nie dlatego że mnie pocałował... Z bólu który pomownie się narodził w moim brzuchu. Musiałam się przytrzymać futryny bo bym się przewróciła.- Mamo!- Podbiegł do mnie. Złapałam się za głowę i straciłam równowagę. Przy nas znalazł się tato.
H-Co jest?
G-Weź go-wyszeptałam.- Wyprowadź go
H-Mick. Idź stąd weź małą i weź dzieciaki i powiedz JJ żeby was zabrała do siebie.
M-Ale...
H-Jazda-wrzasnął
J-Dzieciaki...
Wszyscy wyszli a ja skręcałam się z bólu.
H-Kochanie oddychaj.
G-Ale nie mogę.- Oczy mi się same zaczęły zamykać.
H-Nie zamykaj oczu
G-Zajmij się dziećmi...-ciemność...I kurwa mać ta jebana ciemność

*oczkami Harrego*

Chodziłem po korytarzu w szpitalu i czekałem na jakieś wieści od lekarzy
H-Co tam się dzieje.
M-Tato bo... Jak o powiedzieć...
H-Mick co się dzieje?
M-Bo ja pocałowałem mamę i...
H-I co z tego że ją pocałowałeś?
M-W usta...
H-I co? To twoja matka... Masz do tego prawo
M-Ale...
H-Nie gniewam się. Idź do domu pomórz ciotce... Ona i tak ma urwanie głowy.
M-Ok. Ale jak coś się zmieni to zadzwoń
H-Dobra.- Mick wyszedł a ja siadłem na krześle i czekałem. Po jakiejś godzinie wyszedł lekarz.
L-Pan Styles...
H-Tak?-wstałem i podszedłem do niego.- co z nią?
L-Jej san jest no bradzo zły... Straciła dużo krwi i przez to poroniła dziecko...
H-To ona była w ciąży?
L-Tak. To pan nie wiedział?
H-No nie.
L- To był 4 może 5 tydzień...
H-Aha. Dzięuję. A mogę ją zobaczyć?
L-Tak za jakieś 5 minut.
H-Dobrze...-usiadłem na krześle z powrotem i czekałem na lekarza... po upływie tych kilku minut które trwały jak wieczność pojawił się pielęgniarz i zaprowadził mnie do mojej żony. Usiadłem obok łóżka na krześle. Leżała taka blada i bezbronna. Moja kochana dziewczynka. - Nie zostawiaj nie.-wyszeptałem- Nie teraz. Potrzebujemy cię.- W tym momencie jej palce drgnęły.- Kochanie słyszysz mnie?-spytałem ale nie było już żadnej reakcji.
Z aparatury leciały coraz rzadsze dźwięki co znaczyło że jej serce się zatrzymuje. Zerwałem się na równe nogi i wezwałem lekarza. Gdy się pojawił wygonił mnie i powiedział że Jacyś panowie mają mnie pilnować i że mają mnie na oku...

poniedziałek, 29 lipca 2013

-14-

Obudziłam się w ramionach mojego męża.
H-Wyspałaś się kotku?
G-Chyba tak. Która godzina?
H-17.30
G-Już??
H-W końcu się wyspałaś.
G-Gdzie Selena?
H-Bawiła się na dworze.
G-Idę do niej zobaczyć.
H-Okey. Przynieść ci coś do jedzenia?
G-Nie. Dzięki.
H-Dobra to idź a ja zrobię nam herbatę.
G-Dobra. -Powiedziałam i wyszłam na zewnątrz. Tam siedziała malutka przytulona do misia. Gdy mnie zobaczyła zaczęła płakać...-Spokojnie. No już nie płacz.- Wzięłam i przytuliłam ją mocno do siebie. Usiadłam na huśtawce i rozpięłam koszulkę. Mała przyssała się do mnie i w tym momencie wyszedł Mick z butelką kaszki jak się domyślam.
M-O a ja dla niej zrobiłem kaszkę.
G-Byłam szybsza. Idź zobacz gdzie on zginą z tą herbatą.
M-Już idzie-wskazał na drzwi. To ja was zostawię.
H-A co nabroiłeś że się wymykasz?
M-Eee to ja już pójdę.
G-Mick!
M-No co?
G-Co zrobiłeś?
M-Ale ja...
H-Nie denerwuj matki.
G-Harry.
M-Ale ja...
G-Ja pierdziele-skrzywiłam się.
H-Co się dzieje
G-Boli-wyszeptałam
H-Ale co?
G-brzuch.
H-No nie... znowu?!
M-Co znowu? Tylko mi nie mów że kolejny bachor będzie w domu.
G-Mick!!! Do domu już i weź ją i się zajmij.
M-Ale co się dzieje??
H-Do domu-warkną na syna.
Gdy schowali się w domu dotknęłam rany na brzuchy z której płynęła krew.
G-Otworzyła się?
H-Nie wiem. Chodź-wziął mnie na ręce i wniósł do domu.- Pokaż. Ej kotku to nie z brzucha to kość biodrowa. Zaraz zakleję.
G-Dobrze tylko szybko.
H-Już-poszedł do kuchni i wrócił z wyposarzeniem. Szybko zakleił mi ranę. zdążyłam się ubrać a do domu weszła JJ z Zaynem z dziećmi.
J-Heee...-urwała gdy mnie zobaczyła. Zbladła i Zayn musiał ją przytrzymać. Standard zawsze mdlała na widok krwi.
A-Maaama!-krzyknęła
J-Ana mamę boli. Delikatnie.
A-Mamo boli cię?-Zapytała 4 latka
G-Tak troszeczkę. Ale to nic.
N- Mamo jest Mick?
G-Nick... Nie przywitasz się z mamą?
N-Tak... Cześć.
J-Gabi mogę cię na słówko?
G-Tak. Już idę.- Zaciągnęła mnie w korytarz przy pokoju Seleny.
J-Co to ma być?!
G-Co?
J-Czemu tam była krew?
G-To nic poważnego.
J-Nie?
G-Nie.
J- To pokaż
G-Chodź. Ale będziesz musiała zakleić.
J-Nie... Wiesz wolę nie.
G-Jak chcesz...-Wyszłyśmy z łazienki i zajrzałam do pokoiku. Tam Mick leżał a obok niego mała. Patrzyła na niego zaciekawiona. Już miałam wyjść gdy usłuszałam szloch.- Mick?
M-Idź sobie-wychrypiał
G-Synku co się stało?
M-Nic idź.
G-Nie wyjdę.-Usiadł na łóżku przodem do mnie. Usiadłam obok- Co się stało? Możesz mi powiedzieć....


No moi Drodzy... Zbliżam się do końca takimi wielkimi krokami... Mam nadzieję że Was nie zanudziłam tym rozdziałem:)

Pozdrawiam Gabrysia:*

sobota, 20 lipca 2013

-13-

*17 lat później*

Była 7 rano a ja siedziałam w kuchni. Czekałam aż mój ukochany synek wróci ze swojej imprezy. Zniecierpliwiona wstałam i podeszłam do okna. Po może 5 minutach ciapnęły drzwi i wszedł do kuchni i mnie przytulił.
M-Przepraszam mamuś
G-Idź i się połóż-powiedziałam tylko to. Odwrócił mnie do siebie i spojrzał w oczy. Przytulił mnie do siebie. Nagle w kuchni pojawił się Harry.
H-Co jest?
M-Nic-powiedział. Weź ją do siebie.
Miejsce Mick'a  zastąpił mój mąż. Wziął mnie na ręce i usiadł ze mną na krześle. Przytuliłam się do niego. Nie wiem co on ma w sobie że od razu się uspokajam.
H- Chodź się położysz.
G-Nie zaraz się obudzi Sel. -Jak na zawołanie zaczęła płakać. Wstałam i zaczęłam iść do pokoju malucha. Ale to co zobaczyłam zaskoczyło mnie. Mick chodził po pokoju Z 6 miesięcznym dzieckiem i cichutko śpiewał. Selena się na niego parzyła. Odłożył ją do łóżeczka i dał jej herbatkę.
G-Daj ją i tak muszę ją nakarmić.
M-Miałaś spać
G-Nie, nie miałam . Dzieci to też obowiązek.
M-Mamo-jęknął.- Daj sobie pomóc.
G-Nakarmię i się z nią pobawisz czy co tam robisz.
M-Dobra. - Siadł na jednym z krzeseł a ja wzięłam brzdąca i siadłam obok niego. Podałam pierś i przyglądałam się mojemu synowi. Spojrzał na mnie zarumieniony że go przyłapałam. Przytuliłam go do siebie. Pocałowałam w czoło. Poczochrałam my włosy.
G-Obciąłbyś te włosy.
M-Muszę?
G-Musisz.
M-Ale ja nie chce do fryzjera...-jęczał
G-To ja ci obetnę.
M-Dobra. Już mogę małą?
G-Jeszcze się nie najadła. Przyglądasz się mi czy jej?
M- Eee Szczerze?
G-Tak
M-Tobie
G-Dlaczego.
M-Tak jakoś...-Wiedziałam że nie mówi prawdy.
G-Mick co się dzieje?
M-Nic.
G-Mick?!
M-No co?
G- O co chodzi?
M-Bo nic
G-Możesz mi powiedzieć.- Przysunął się do mnie i pocałował w usta.
M-O to chodzi.
G-Co to było-Zapytałam zdziwiona
M- Musiałem. Miałem w sobie tą pokusę już dawno.
G-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
M-Nie chciałem.
G-Potraktuje to jak wyrazy wdzięczności..
M-To będę mógł częściej ci dawać?
G-Jeżeli zaakceptujesz to co powiedziałam.
M-Jako wyrazy wdzięczności.
G-Właśnie.
M-Okey.-Mick wyciągną rękę i pogłaskał malutką po policzku. Nagle oderwała się od piersi i spojrzała na niego. Wyciągnęła rączki do niego a on ją wziął.-Idź i się połóż-powiedział.
G-Dobra.
Powiedziałam i wyszłam

piątek, 19 lipca 2013

Heej

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga. Mam nadzieję że się spodoba.   http://el-verdadero-amor-nunca-muere.blogspot.com/  i proszę w komentarzach co myślicie. Jakie są wasze odczucia. Nawet jeśli ktoś nie chce się ujawniać niech napisze anonimowo

piątek, 12 lipca 2013

-12-

... i przysunąłem się bliżej. -Mogę?-Spytałem jednak ona mi nic nie powiedziała tylko przyciągnęła mnie do siebie.
G-Chyba cie kocham
H-To dobrze bo ja ciebie też.
G-cieszę się.
H-Powiadomić chłopaków?
G-nie
H-Okey. -Siedziałem z nią cały czas. Po kilku dniach wypuścili ją do domu. Cieszyłem się że już są w domu. Maluszek spał. -Skarbie idź się połóż.
G-Nie. jest okey.
H-Ale ja cię proszę
G-Nie. Nie będę teraz spać.
H-A jak się położe z tobą?
G-Nie.
H-Ale jesteś uparta.
G- Bywa.
H-Ale i tak cię kocham
G- no ja mam nadzieję.-Zaśmiałem się.
H-Prześpij się.
G-Ale ty ze mną.
H-Dobrze kładź się. Posłusznie wykonała polecenie i poklepała miejsce obok siebie. Położyłem się a ona wtuliła się w mój tors i usnęła. Obudziła po godzinie się bo maluch zaczął płakać.  Zerwała się z łóżka i wzięła malucha i zaczęła go tulić.  Od razu się uspokoił. Położyła go na łóżko między nas a ja przyglądałem jak miarowo oddycha. Nagle jego oczątka wbiły się w mnie. Malec zaczął się śmiać. Gabrysia mi się zaczęła przyglądać a ja nie wiedząc co się dzieje zrobiłem najwyraźniej dziwną minę bo i on i ona się zaczęli śmiać.
H- No co?
G-Kochanie widziałeś swoją minę.
H-Nie.
G-Nie złość się.
H-Nie złoszczę.
G- Cos czuję że maluszek cię polubił.
H-No cóż...
G-Dobra...
H-No co?
G-Nic. Nie tak to sobie wyobrażałam.
H- Ale masz mnie. Pomogę ci. Wiesz że cię kocham.
G-Wiem ale chciałabym żeby to dziecko było twoje.
H-Jest moje.
G-Nie o to mi chodzi.
H-Ty jesteś moja i Mick jest mój. Ja się cieszę że was mam.
G-Ja też.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

-11-

*Harry*
W szpitalu jak ją przenosili na porodówkę pobiegłem za nią.
G-Nie dam rady-wyszeptała.
H-kotku będzie dobrze. Musisz dać radę.
G-Nie dam-wyszeptała-aaaaaa-wrzasnęła
L( Lekarz)-Ona nie urodzi. Trzeba cesarką....
L2-Nie mamy wyboru.
L-Musimy ją zabrać na cesarskie cięcie-powiedział. Zabrali ją na inny oddział i kazali mi czekać na zewnątrz. Siedziałem na fotelu i patrzyłem się w sufit. Po jakiejś godzinie wywieźli ją na salę. Zaczepiłem jakiegoś lekarza i zapytałem do z dzieckiem.
L-Nie moge-powiedział i odszedł.
H-Ej... Proszę MI POWIEDZIEĆ CO SIĘ STAŁO!-nakrzyczałem na niego
 L- Jako tako jest dobrze
H-Mogę do niej wejść?
L-Proszę
Wstałem i wszedłem do sali na której leżała moja kochana żona. Ona tylko odwróciła wzrok.
H-Kochanie...
G-nie-powiedziała
H-Smyku nie płacz-powiedziałem i złapałem za podbródek zmuszając ją do spojrzenia w oczy.
G-Nie chce.
H-Czego?
G-Chciałam żebyś był
H-Misiu... Posłuchaj Jak nie teraz to następnym razem.
G-Ale to nie twoje dziecko...
H-Wiem ale będę je wychowywał jak by było moje
G-Nie wiem dlaczego ze mną jeszcze jesteś...
H-kochanie byłem jestem i będę z tobą bo cię kocham.-powiedziałem
G-Ja ciebie też.
H-Kiedy zobaczę moje brzdąca?
G-Odwróć się
Tak zrobiłem i zobaczyłem malca w inkubatorze. Delikatnie wziąłem go na ręce i podałem Gabi.
H-Jest podobny do ciebie.
G-Ale jego na usta.
H-Nie jest cały twój.
G-Kocham cię.
H-Ja ciebi też.-powiedziała
Maluszek zrobił dziubek jakby był głodny. Podała mu pierś a on przyssał się. Skrzywiła się
G-Powoli. To boli-powiedziała do niego.
H-Myślałaś nad imieniem?
G-Nie jeszcze nie.
H-Hmmm może Mick?
G-Podoba mi się...
H-mnie też. Jak się czujesz?
G-Trochę doli mnie szew
H-Jaki?
G-Zaraz ci pokaże jak mały się naje
H-Ok.
Mikc usną przy pirsi. Odebrałem go od niej i delikatnie położyłem i leżaku.
G-Misiu...
H-Mmm-wymruczałem jej
G- Pocałuj mnie-poprosiła a ja z chęcią wykonałem jej prośbę...
H-No pokaż ten szew
Podniosła koszulkę i zobaczyłem 4 szwy na jej podbrzuszu. Jednak zaraz opuściła tą koszulkę....Delikatnie wsunąłem rękę pod jej bluzkę i położyłem na ranie. Zdrygnęa się tylko.
G-Że się nie brzydzisz.
H-Nie...-powiedziałem i....

-10-

Rozdział specjalnie dla JJ Misi i Poerniczkaaaa:***

* 8 miesięcy później*
Chłopcy wyjechali w trasę koncertową... Siedziałam na kanapie i skakałam po kanałach kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Z ledwością wstałam i poszłam je otworzyć. Za nimi stał Justin. Aż mnie zamurowało.
G-Co ty tu robisz?
Ju-Hej. Przyszedłem zapytać jak się czujesz...
G-Jak się tu znalazłeś?
Ju-wypuścili mnie na warunkowy...
G-Aha i co?
Ju-Moge wejść?
G-Nie po co?
Ju-Porozmawiać-powiedział.
G-Co chcesz wiedzieć?
Ju-Jak się czujesz jak się rozwija maleństwo a właśnie co będzie?
G-Czuje się tak jak widać maleństwo rozwija się dobrze chłopiec. Już uzyskałeś informacje więc spieprzaj.
Zła na niego poszłam na górę do łazienki kiedy usłyszałam jakieś krzyki na dole. Poszłam zobaczyć co się stał. Jednak kiedy zobaczyłam w drzwiach Harego szybko się zawróciłam.
H-Wypieprzaj miz tąd-wrzasną Mój mąż.
Ju-Stary wyluzuj już sobie idę.
H-Wypieprzaj mi stąd-zatrzasną drzwi. Zamknęłam się w łazience. Siadłam na wannie i oparłam się o kolana. Zaraz do łazienki  wszedł Harry. -Hej kochnie.-powiedział z troską. Nic nie powiedziałam tylko się w niego wtuliłam zaciągając się jego zapachem. Gdy już się uspokoiłam
G-Hej-odpowiedziałam. Podniósł mój podbródek i pocałował.
H-Nic ci nie zrobił?
G-Nie. Jest okey.
H-Jak tam mój maluszek?
G-Powoli się szykuje na świat.
H-Oh mały nie dobry jesteś-powiedział do mojego wielkiego brzucha.
G-Kochanie wiesz że on nie  rozumie co do niego mówisz?
H-Wiem.
G-Przygotuje ci kąpiel-powiedziałam i chcąc wstać on poderwał się z miejsca i mnie przytulił.
H-Jeśli weźmiesz ją ze mną
G-Nie kochanie ja ci naszykuję jeść.
H-No  dobrze. Ale plecy możesz mi umyć-powiedział zadziornie.
G-Zobaczymy
H-Proszę. Nie widziałem cię prawie 5 miesięcy.
G-To mnie zawołaj.
H-Dobrze-powiedział i jeszcze raz mnie pocałował.
G-Komp się-powiedziałam i puściłam mu wodę. Ale złapały mnie skurcze w brzuchu.-Ajj-Powiedziałam łapiąc się za brzuch.
H-Słonko co się dzieje?
G-Boli,  boli, boli.-powiedziałam dusząc.
H-Oddychaj -powiedział i zadzwonił po pogotowie króre przyjechało po kilku minutach. Zabrali mnie i jego od razu .......

wtorek, 11 czerwca 2013

-9-

H-Nie prawda.
G-Oj już dobra, dobra
H-No co?
G-No nic.
Zaczęłam im robić te leniwe i w między czasie Jewel podjadała mi ciasto.
G-Nie rusz bo się otrujesz...
J-Może nie.
G-Zobaczysz.
J-Nie.
G-JJ za 3 minuty dostaniesz
J-Oki.-Wyszła z kuchni i zostałam z Harrym sama.
H-Nie grzeczna jesteś.-powiedział całując mnie za uchem
G-A co ja zrobiłam?
H-Śmiejesz się ze mnie.
G-Nie śmieję-powiedziałam wyłączając Gaz. Odwróciłam się do niego ocierając o jego twardy wzwód. Przygryzł dolną wargę a ja się uśmiechnęłam.
H-Kochanie nie.
G-Ale ja nic nie chce
H-To nie ocieraj się o mnie.
G-Jak chcesz.-odsunęłam się od niego i wyłowiłam kluski z wody i zawołałam Jewel po jedzenie i poszłam na górę. Zdjęłam szlfrok i weszłam do łazienki. Założyłam czystą bieliznę i do łazienki wszedł Harry.
H-Kotku..
G-Co?
H-Nie gniewaj się-powiedział
G-Nie gniewam-powiedziałam i wyszłam z pokoju ubrałam się w to i wyszłam z domu. W mieście zrobiłam drobne zakupy. I wróciłam. Tam siedzieli chłopaki ze smutnymi ryjkami. Gdy mnie zobaczyli od razu poprawił im się humorek.
N-Gabrysia.
G-Hej. A wam co?
H-Skarbie...-powiedział, podszedł i przytulił-Jesteś.
G-A gdzie mam być. W końcu to mój dom.
H-Myślałem że odeszłaś-wyszeptał
G-Nie a teraz odjedź bo chce się rozebrać.
H-Już-powiedział wycierając oczy.
G-Weź to.-Wręczyłam mu siadke z zakupami i wysłałam do kuchni. Zdjęłam kurtke i poszłam mu pomóc rozpakowywać siaki.  Gdy  skończyłam rozkładać produkty po szafkach poszłam na górę i weszłam do łazienki. Zatrzymałam się przy lusterku. Spojrzałam na mój wzdęty brzuch.
H-Co tak patrzysz?
G-Nic-burknęłam
H-Słoneczko co się dzieje.
G-Wszystko już wychodzi.
H-Jak to?
G-No powoli będzie widać-powiedziałam
H-Nie martw się tym.
G-Co lidzie o mnie powiedzą?
H-Nic.
G-Boje się-powiedziałam i przytuliłam do niego mocno. Z moich oczy poleciały niechciane łzy.
H-Nie płacz. Proszę...
G-Postaram się-powiedziałam wycierając oczy. On nachylił się i złożył czuły mokry pocałunek na moich ustach.
H-Masz takie miękkie usta kiedy płaczesz.
G-Nie prawda.
H-Chyba lepiej wiem.
G-Przestań.
H-Co?
G-Prawić mi komplementy.
H-Będzie ciężko.-powiedział uśmiechając się.

środa, 29 maja 2013

-8-

Odwróciłam i poszłam do pokoju. Ubrałam się w to i siadłam na fotelu.
Myślałam i myślałam. Zastanawiałam się nad sobą co ze mną będzie dalej. Nie wiem co ja zrobie z dzieckiem. Nie wiem co zrobie ze sobą. Nie mogę ryzykować. Harry mi na to nie pozwoli. Nie mam siły na nic. Dlaczego ja? Dlaczego to spotkało akurat mnie, Jakby nie mogło spotkać ASG.  Zawsze go najgorsze przytrafia się mnie. Siedziałam tak gdy nagle naszła mnie wena na napisanie czegoś. Bazgrałam po kartce.

 Nigdy nie podążałam z wiatrem
Po prostu pozwalałam mu płynąć
Pozwalałam mu zabrać mnie tam, gdzie chce
Póki nie otworzyłeś drzwi
Jest tak wiele rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam
Próbowałam fruwać, ale nie umiałam znaleźć skrzydeł
Wtedy zjawiłeś się ty i wszystko zmieniłeś

Odrywasz moje stopy od ziemi, okręcasz mnie dookoła
Sprawiasz, że jestem jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona
Czuję, że się zakochuję
I ja... zatracam się w twoich oczach
Sprawiasz, że jestem jeszcze bardziej szalona,
jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona

Obserwowałam z daleka, jak bierzesz życie za rogi
Każde niebo miało twój własny odcień błękitu
Pragnęłam dowiedzieć się, jak to jest
A ty uczyniłeś to prawdą
Pokazałeś mi coś, czego nie potrafiłam dostrzec
Otworzyłeś mi oczy i sprawiłeś, że uwierzyłam

Odrywasz moje stopy od ziemi, okręcasz mnie dookoła
Sprawiasz, że jestem jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona
Czuję, że się zakochuję
I ja... zatracam się w twoich oczach
Sprawiasz, że jestem jeszcze bardziej szalona,
jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona

Kochanie, pokazałeś mi, po co się żyje
Nie chcę się już więcej ukrywać

Odrywasz moje stopy od ziemi, okręcasz mnie dookoła
Sprawiasz, że jestem jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona
Czuję, że się zakochuję
I ja... zatracam się w twoich oczach
Sprawiasz, że jestem jeszcze bardziej szalona,
jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona

Jeszcze bardziej szalona, jeszcze bardziej szalona
                       
 

 
wyszło mi jdkF[NFNFNJDJDJDJD
Wyszło mi takie cóś. Spróbowałam podłożyć to pod melodie.(<gitara> <pianino >Jak kto woli do wyboru)
Gdy tak siedziałam i grałam zamyśliłam się.  Zamknęłam klape od pianina.
H-Wow...-Aż podskoczyłam.
G-Co ty tu robisz?
H-Słucham.
G-Nie ma czego-pwiedziałam
H-To było śliczne.
G-Nie nie było. Co tu robisz miałeś siedzieć w pokoju.
H-Nie nie maiłem
G-Harry-powiedziałam.
No to się spieprzyło... Już wie że umiem grać i śpiewać. Pzytulił mnie do siebie.
H-Kocham cie-Powiedzial.
G-Już o tym wiem
H-Chodź się połóż
G-A ty ze mną?
H-Jak chcesz to mogę.
G-To chodź.
Poszliśmy do pokoju i położyliśmy się na łóżku. Przytulona do niego usnęłam. W nocy miałam straszne koszmary. Obudziłam się głośno dysząc. Zaraz za mną Podniósł się zaspany Harry
H-Co się stało?-Sputał zaspany
G-Nic śpij.
Poszłam na dół i wzięłam leki na uspokojenie. Zaraz obok mnie pojawił się Harry.
H-Co się dzieje?
G-Nic się nie dzieje.
H-A jednak bierzesz coś na uspokojenie
G-Miałam koszmary. Wracaj do łóżka.
H-To chodź.
G-To idź.
Poszłam z nim na góre i ponownie usnęłam przytulona do niego. Tym razem trzymał mnie tak mogno że ledwo dawałam rade oddychać. Obudził mnie Harry. Szczerze mówiąc nie wiem która godzina.
H-Wstajemy...
G-Jeszcze 5 minut.
H-Wstawaj. No już śpiochu.
G-Zaraz.
H-Eh chyba nie wstaniesz.
G-Za 5 minut.
Powiedziałam i zawliłam go z łóżka.
Po kilku sekundach wpadła Jewel przytuliła się do mnie.
G-Ja pierdole co za naród.
J-O mnie mówisz?
G-Nie dacie mi się wyspać.
J-Wstawaj musisz się pakować.
G-Ale jak to. pakować.-powiedziłam siadając na łóżku
J-Zabieram cię do siebie.
G-Nie
J-To co może ja mam się wprowadzić do ciebie?
G-Mhm-pokiwałam głową
J-No ale już wstawaj bo tylko ty umiesz zrobić kluchy leniwe...
G-Już wstaje i ide się ubierać.
J-Oki. Dzięki.
Poszłam do łazienki załatwiłam potrzebę i poszłam na dół w szlafroku.
Gdy weszłam do kuchni wszyscy na mnie dziwnie patrzyli.
G-co się tak na mnie patrzycie?
J-Gabi słonko zawiąż szlafrok.
G-Jak wam wszystko przeszkadza.
J-Mi nie ale im spodnie na szwie pękaja.
Jak to usłyszałam wybuchłam śmiechem.

niedziela, 26 maja 2013

-7-

Przytuliłam się do niego.
G-Zostaniesz przy mnie?
H-Chętnie.-powiedział.-Mogę czegoś spróbować?
G-To zależy.
H-Od...
G-Tego co chcesz zrobić.
H-Pocałować.
G-Nie wiem jak po tym daleko się posuniesz.
H-Tak daleko jak mi pozwolisz. Powiesz stop a przestane.
G-Ja... Nie wiem.
H-Pomyśl chwile zastanów się. Zostawie cie na chwile.
Gdy się podniósł aby wyjść, chwyciłam jego nadgarstek odwracając go do ciebie. Klęknęłam na łóżku i go do siebie przyciągnęłam. Pocałowałam go namiętnie. Jękną cicho i zaczął oddawać pocałunek.
G-Teraz.-powiedziałam a on pchną mnie na łóżko i zaczął całować po szyi. Przekręciłam się z nim nie przerywając pocałunku. Zdjęłam mu koszulke. On biorąc ze mnie przykład postąpił tak samo. Po chwili i nasze pozostałe ubrania Leżały obok łóżka na podłodze.-Pokaż co potrafisz-wyszeptałam mu do ucha.
H-No to jazda-przekręcił się ze mną. Wbił we mnie niczym dziki jeździec. Zaczął się szybko poruszać. Po tej jakże namiętnej zabawie opadł na mnie wołając moje imię. Pocałowałam go w szyję. Podniósł się na łokciach i spojrzał mi w oczy.-I jak? wykazałem się?
G-No wiesz w porównaniu z nim byłeś delikatny i pokazałeś na co cie stać.
H-Czyli?
G-Nooo może być.
H-No dzięki.
G-Żartuje przecież.
H-Wiem.-powiedział i musną ustami moje wargi. Odczekaliśmy aż nam się uspokoją oddechy i poszliśmy do łazienki. Wzięłam szybki prysznic a on skorzystał z wanny. Gdy wyszłam założyłam czystą bieliznę i zabrałam się za suszenie włosów. Widziałam w lustrze jak się ubiera. -Fajny widok?
G-Bardzo.
H-Ciesze się.
G-Dużo trenujesz?
H- No trochę.
G-Ile razy w tygodniu?
H-Jak mi się chce to trenuje jak nie to nie. A ty?
G-Od prawie roku- powiedziałam a on zrobił wielkie oczy
H-Teraz też?
G-Nie teraz nie.
H-Uff.
G-No co?
H-Nie możesz ćwiczyć w ciąży.
G-A kto ci tak powiedział.
H- Nikt ważny.
G-To cie zawiodę. Bo można do jakiegoś czasu
H-Ale nie będziesz ćwiczyć prawda?
G-A to czemu?
H-Bo cię proszę.
G-Ale dlaczego sie tak martwisz? Przecież to nie twoje dziecko.
H-Wiem, ale jak już jest to niech żyje.-powidział poważnie.
G-Zobaczymy co da się zrobić.
H-Proszę cie.
G-Dobrze jak nie chcesz to nie będę ćwiczyć.
H-Dziękuje.
G-Chyba wpadłam ci w oko co?
H-No możliwe.
G-Wiedziała.
H-Skąd?
G-Słonko to widać-powiedziałam i schowałam suszarkę.
Odwróciłam się tyłem do niego i odłożyłam ją ale mnie powstrzymał gdy chciałam się odwrócić.
H-Jak mnie nazwałaś.
G-Słonko?
H-Miło jest usłyszeć to z twoich ust.
G-Naprawdę?
H-Tak bardzo.
G-Cieszę się.

piątek, 17 maja 2013

-6-

Zaraz chwila moment. Coś tu mocno nie gra. I się nie myliłam nagle on znalazł się na ziemi. Policja?! co ona tu robi?
P-Dzień dobry-powiedział
G-Dzień dobry-powiedziałam
P-Bardzo dziękujemy za pomoc
G-Ale ja nic nie zrobiłam mu a miałam wielką ochote mu pokazać na co mnie stać.
P-No cóż wyręczyliśmy panią.
J-Gabrysia.. Twoja siostra?
Rzuciłam się biegiem do domku gdzie siedziała związana Emily. Miała zasłonięte oczy i związane ręce i kostki. Szybka to rozwiązałam i zdjęłam opaske z jej oczu. Ta od razu mnie przytuliła.
E-Gabrysia...
G-Jestem Chodź na zewnątrz.
E-Pomoższ?
J-Jasne.
Obie ja wyprowadziłyśmy na powietrze. Za mną pojawił się jej obecny chłopak. Przejął ją i zabrał do domu. Ja zaś wróciłam do domu z JJ. Posłuchali nas zamknęli się na klucz. Otworzyłam drzwi a tam Harry siedział na podłodze i się śmiał.
G-Jezu.-powiedziałam i zsunęłam się po drzwiach.
J-Gabrysia-powiedziała i kucnęła przy mnie a zaraz do niej dołączył Harry.
H-Chodź tu-powiedział i wzią mnie na ręce i poszedł do kuchni. Posadził sobie na kolanach. Jewel zaczęła szukać NERWOMIDU dla mnie.-Może oddychaj co?
G-A co ja robie?
H-Nie widze. Będzie dobrze.-powiedział pewny siebie.
J-Masz.-mi tabletki i wode. Szybko łyknęłam lek i czekałam aż zacznie działać. Siedziałam tak przytulona do niego a on mnie miarowo kołysał.
Kiedy już leki zaczęły działać wstałam mu z kolan i poszłam do siebie do pokoju. Położyłam się na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego ją porwał. Czego od niej chciał.
H-Mogę?
Nawet nie słyszałam kiedy wszedł. Pokiwałam tylko głową. Położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego.
G-Boże co ten dupek sobie myśli?
H-Nie myśl już o tym.
G-Ale jak. Harry ja jestem w ciąży.
H-Ale... Ale... Ale... Jak?
G-Bo on...
H-Co on ci zrobił?-spytał zdenerwowany
G-On...To było w parku jak wracałam od JJ z imprezy.
H-Zgwałcił cie?!!
G-Tak.-wyszlochałam mu w koszulke.
H-Nie płacz pomoge ci
G-Dziękuje.
H-Za co?
G-Za to że jesteś.
H-Nie masz za co dziękować.-Powiedział. Nachylił się i pocałował. Delikatnie wplątałam dłonie w jego włosy. Usiadł na mnie okrakiem. Swoje pocałunki przeniósł na szyję i dekolt. Po czym powrócił na szyję i zrobił mi malinke przy uchu.
G-Ałć. To bolało.
H-Sory nie mogłem się powstrzymać.
G-To co wyrównamy rachunki?
H-Nie- nie zdążył powiedzieć nic więcej bo przyssałam się mu do szyi i wyszła duża piękna malinka.-Nie grasz fair.
G-I wzajemnie Styles.
H-Ojej i co ja mam z tobą począć.
G-Nic.
H-Nie przygryzaj wargi-powiedział ostrzegawczo.
G-Robie to bezwiednie.-powiedziałam
H-Dobra ale już tak nie rób.
G-Dlaczego?
H-Bo to mocno rozpraszające.
G-Postaram się tak nie robić.
H-Cieszę się.

wtorek, 14 maja 2013

-5-

Usiadłam mu na kolana bo nie miałam już siły stać o własnych nogach. Gdy usiadłam położyłam mu głowę na ramieniu a on dłoń na udzie. Siedziałam tak trochę kiedy do pomieszczenia wchodzi Justin.
G-Czego tym razem?
Ju-Ciebie-mówi.
Lou-Spieprzaj-powiedział Lou wstając z krzesła. Jest od niego dużo wyższy.  Justin chyba się go przestraszył bo wyszedł szybko.
G-Dzięki.
Lou-nie ma sprawy.
Li-Czego on od ciebie chce?
G-A żbym ja to wiedziała-powiedziałam.
H-Chcesz żebyśmy u ciebie zostali?
G-Nie musicie. -Wszyscy popatrzyli na mnie smutno. -ale jak chcecie-dodałam szybko. Od razu poprawił się im humorek.
J-Dobra ja ide
G-Gdzie?
J-Do domu?
G-Po co?
J-Nie jestem ci potrzebna skoro oni zostają.
N-Jewel daj spokój
J-No co?
N-Zostań z bratem
J-Denerwujesz mnie wiesz?
N-Też cie kocham.
J-No wiem
G-Więc?
J-Zostanę. Jak chcesz.
G-Dziki -powiedziałam.
Zaraz do domu weszła Emily. Podeszła do mnie i cmoknęła w policzek.
E-Hejka
G-Hej-powiedziałam zachrypnięta
E-Znowu tu był?
G-Tak
E-Nosz ja kurwa zajebie dziada.
Powiedziała zbulwersowana i wyszła z domu. No cóż... Czekam na nią i czekam gdy w końcu dzwoni mój telefon. Emily. Odebrałam.
G-Słucham.
Ju- 5 tysi i oddam ci siostrę.
G-Co?
Ju-5 tysięcy za godzinę.
G-Nie mam tyle.
Ju-Nie mój interes
G-Gdzie jesteś?
Ju- Na kacprowej - powiedział i się rozłączył,
G-Kurwa mać-wrzasnęłam
J-Co jest?
G-Chodź ze mną. -powiedziałam i wyszłyśmy Na odchodnym - Nie ruszajcie się z tąd. Zamknijcie się na klucz.-powiedziałam I pobiegłyśmy do
niego. Tam już czekał na nas. Uśmiechną się na mój widok.
G-Gdzie ona jest?
Ju-Jest bezpieczna.-powiedział a mi ciśnienie skoczyło.
G-Gdzie ona jest?!
Ju-Hej spokojnie. Nic jej nie grozi -powiedział a ja mam wielką ochote go uderzyć że się nie pozbiera. 
J-Gabrysia nie!-powiedziała i złapała mnie.

niedziela, 12 maja 2013

-4-

Obudziłam się o 5.30. Zeszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie 3in1 orzechową. siadłam na krześle i zaczęłam wyglądać przez okno. Po chwili po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Miałam dość kłopotów. Siedziałam tak płacząc. Nie zważałam na godzine. Nagle przy mnie pojawiła się Emily.
E-Co ci?
G-Nic-warknęłam na nią.
E-No ej...
G-No co?
E-Co jest?
G-Nic. Po co przylazłaś? Znów mnie opieprzyć za coś?
E-No powiedzmy
G-Co tym razem zrobiłam?
E-Nie co Ty tylko co tobie.
G-O Jezu no i co z tego stało się.
E-Jesteś w ciąży?
G-A co cie to obchodzi.
Zaraz z pokoju wyszedł Niall. Moja siostrzyczka przeleciała go wzrokiem od stóp do głów.
E-Co on tu robi?
G-Stoi nie widzisz?
E-Co on tu robi?
G-A co ślepa jesteś?
E-Możesz mi łaskawie odpowiedzieć?
G-Możesz łaskawie z tąd wyjść?
E-Jak se chcesz.
Powiedziała i wzięła sobie kubek i zalala kawe. Standard. Nie ma to jak siostry. Niall wrócił się ubrać i po chwili wyszedł i usiadł. Emily wypiła kawe i poszła do pracy. Zostałam sama z Niallem.
N-Jak się czujesz?
G-Źle.-powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju do łazienki i zamknęłam się na klucz. Zwróciłam wszystko co mam w żołądku.
Wyszczotkowałam zęby i wzięłam prysznic. Szybko się ubrałam i wyszłam z łazienki. Leżałam tyłem do wejścia. Kiedy tak leżałam moja małpeczka zwana potocznie JJ wpierdzialiła się do mnie na łóżko. Gdy chciałam już opieprzć
J-No hej.-powiedziała wyraźnie rozbawiona.
G-Hej.
J-Co ty jeszcze w łóżku robisz?
G-Jewel nie mam nastroju
J-Co jest?
G-Jewel ja jestem w ciąży!
J-Ale jak to? Że z nim?
G-Nie. Jak wracałam od ciebie z imprezy... W parku...
J-Ni nie.Nie mów mi że to gwałt.
G-Właśnie tak.
J-Boże...
G-Nie mam siły.
J-A jak cie czujesz?
G-Do bani.
J-Może zostanę u ciebie na jakiś czas.
G-Jak chcesz. Byłabym wdięczna
J-Oki to zostaje.
Noo nie nie teraz. Na dole usłyszałam jakieś krzyki..
G-Kurwa mać.
Zła i obolała zeszłam na dół. Poszłam do kuchni wziąć cos przeciwbólowego. Gdy przechodziłam przez salon wszystko ucichło.
N-Wszystko okey?
Odwróciłam się do nich i zobaczyli moją zapłakaną twarz. Gdy już im się pokazałam odwróciłam się i poszłam do kuchni.
G-Pieprzyć to-powiedziałam pod nosem. Kiedy już miałam połykać te tabletki Ktoś mnie powstrzymał.
H-Co robisz?-Zapytał trzymając moją dłoń
G-Puść mnie-warknęłam
H-Co to?
G-Ibuprom.
H-po co ci?
G-Bo mnie kurwa wszystko boli.
H-Słyszałem o tym co się  stało.
G-I co jesteś zadawolony?
H-Nie wręcz przeciwnie jestem wściekły. Nie wiem jak on mógł ci to  zrocić
G-Poprawka oni
H-To ilu ich tam było?
G-Sześciu czy siedmiu.
H-Jezu...-powiedział siadając na krześle.
G-CO?
H-Ja ich pozabijam.
G-Nie!
H-Dlaczego?
G-Bo cie proszę.
Zaraz do kuchni weszli pozostali. Siedli na krzesłach przy stole. Zabrakło jednego dla mnie. Oparłam się o blat. Harry uważnie mi się przyglądał. Gdy zrobiłam  się całkiem blada odsuną się abym mu usiadła na kolana.

1 Czy Gabrysia powoli  aby zostali u niej na noc?
2 Kiedy dowie się o tym że Justin chce zabić Emily. Jak się zachowa?
3 Dlaczego ją schwytali?

sobota, 11 maja 2013

-3-

Gdy próbowałam się uspokoić z pokoju wyszedł Niall.
N-Co się stało?-podszedł przestraszony?
G-Nic się nie stało-warcze do niego.
N-No mów.
G-Nic.
N-Co tu sia stało?
G-Oni tu byli.
N-Że co?!!
G-No to. Proze wracaj do łóżka.
N-Nie Po co tu byli?
G-Mnie się pytasz?
N-Dobra..
G-Co wiesz o nich że cie pobili?
N-Nie mogę powiedzieć.
G-Mów.
N-Nie.
G-Móe kurwa mać!
N-Wiem co oni ci zrobili. I wiedzą że mogę donieść ich na policje.
G-Nie rób tego.
N-a niby czemu?
G-Bo cię proszę. A teraz do łóżka.
N-Nie zostawię cie.
G-mnie nic się nie stanie.
N- A jak oni tu wrócą?
G-To będą mieli niespodzianke.
N-Jaką?
G-Nie ważne kładź się spać.
N-To chodź.
G-Nie Ty się kładź.
N-Nie.
G-Nie denerwuj mnie.
Właśnie do mnie dotarły jego słowa..
G-Zaraz... Mówiłeś że wiesz co oni mi zrobili.Skąd?
N-Widziałm jak przechodziłem.
G-Co?!!
N-Nie denerwuj się.
G-Co tak późno robiłeś w parku?
N-Wracałem od kolegi z parapetówy.
G-Boże....
N-Chodź spać.
G-Dobrze. Ale tu mnie nie dotkniesz prawda?
N-Nie mam najmniejszego zamiaru.
G-To ide spać.
Wstałam chcąc iść do siebie na góre do pokoju ale on mnie złapał za dłoń i pociągną do siebie. Pokręcił głową.
N-Nie nie nie. Idziesz ze mną. Chce cię mieć na oku.
G-Nic mi nie będzie
N-Proszę...
G-Nie ide do siebie
N-Proszę...
G-Nie nie zachowuj się jak małe dziecko.
N-Dlaczego?
G-Bo nie jestem twoją matką-warcze do niego.
N-Oj nie denerwuj się. a właśnie. Mogą jutro tu przyjść tu moi kumple?
G-A co to instytut dla bezdomnych?
N-No proszę.
G-Niech będzie ale jutro tu będzie moja przyjaciółka i siostra.
N-No dobra
G-I ma być tu cisza.
N-Postaramy się
G-Nie postaracie tylko ma tak być
N-Dobra dobra a teraz chodź.
G-Po co?
N-Spać.
G-Spierdalaj-powiedziałam zirytowana i poszłam na góre gdzie zaraz usnęłam w moim łóżku

1Co Powie Emily?
2 Dlaczego Niall jest taki opiekuńczy?

piątek, 10 maja 2013

-2-

  Otóż tak Dla Jewel i Nat Bo są zwariowane Dla Misi bo... no ... Nie wiem jest kochana i mnie wspiera Postaram się coś wymyśleć

Pozdrawiam Gabrynka:*

Poszłam z nim do jego pokoju. Pokazałam co i jak.
N-Zostaniesz przy mnie?
G-A chcesz?
N-Tak nie chce być tu sam.
G-Dobrze zostane jeśli chcesz.
N-Dziękuje.
Chłopak położył się na środku. Zasunęłam zasłony i zapaliłam lampke. Poklepał miejsce obok siebie zachęcając abym się położyła. Niechętnie wykonałam jego prośbe. Chłopak przez chwile się przyglądał
G-Co?
N-Nic
G-Brudna jestem?
N-Nie ale śliczna
G-Tak tak lustro pęknie
N-Nie
G-Tak śpij.
N-A będziesz ze mną?
G-Może zobaczę śpij
Przekręcił się i usną. Przykryłam go kocem i zgasiłam lampke. Leżałam tak chwile i usłyszałam jakiś huk. Zarwałam się i pobiegłam zobaczyć o co chodzi. Tam zobaczyłam Justina.
G-Co jest
Ju-Oooo Moje maleństwo.
G-Spierdalaj.
Ju-Wyrażja się.
G-Bo o?
Ju-Bo cie tatuś prose
G-Prosi to się świnia a moim ojcem nie jesteś.
Ju-Chłopiec się tu u Ciebie schował
G-A nawet jeśli to co?
Ju-Mamy do wyrównania rachunki.
G-Wynoś się-wrzasnęłam
Ju-Ojej.. Spokojnie mała,
G-nie jestem mała!Wynocha.
Ju-No już idziemy spoko laleczka.
Wypieprzyłam ich z domu i zamknęłam drzwi na klucz zsunęłam się po mich.


1 Czy Justin wróci?
2 Jak zareaguje Niall jak się dowie?
3 Co się wydarzy póżniej?

środa, 8 maja 2013

-1-

Postanowiłam pójść do lekarza dowiedzieć się co  się ze mną dzieje. Tam dowiedziałam się że jestem w ciąży. To byłdopiero 3 tydzień więc nie było widać żadnych objaw. Zrezygnowana wróciłam do domu. Siedam na kanapie. Starając się nie myśleć o tym co się zdarzyło włączyłam telewizor na program muzyczny. Leciała nawet fajna piosenka. Ale jak zwykle coś musiało mi ją przerwać. Za oknem słyszałam jakieś wrzaski. Szybko wstająć z kanapy poszłam zobaczyć co się stało. Wyszłam przed dom tam zobaczyłam Nialla Horana leżącego na ziemi i jakichś typów. W jednym rozpoznałam togo bandytę z parku.
G-Ej co jest?
Ju-Ooo moja laleczka-podszedł do mnie.
G-Nie dotykaj mnie
Ju-No już nie bądź taka surowa dla tatusia.-Chciał mni dotknąć więc tak ciut mocno go kopnęłam w klejnotki.
G-Poweidziałam coć!!-padł na ziemię i ja podeszłam do pozostałych.-Puśćcie go
Zaraz wszyscy szybko uciekli. Nachyliłam się nad Niallem
N-Dziękuje.
G-Chodź-powiedziałam
N-Nie już jest okey
G-Chodź i nie dyskutuj ze mną.
Pomogłam mu wstać i weszłam z nim do domu. Poszłam do łazienki posadziłam na stołku i wyciągnęłam apteczke. Wyjęłam gaze i starłam pył z jego twarzy rąk i kostki. Przemyłam u te rany i zakleiłam plasterkiem.
N-Dziękuje...
G-Gabrysia
N-Tak właśnie.
G-Chcesz coś do picia?
N-Jak mogę.
G-To chodź.
Poszłam z nim do kuchni i dałam mu napój. Usiadłam obok niego na krześle przy blacie kuchennym i przyglądałam się jego twarzy
N-Co?-pyta łagodnie?
G-Nic nic przepraszam
N-Nie przepraszaj.
Moje oczy pokierowały się na okno. Tam znowu stały te bandziory co go pobiły.
G-Nie pójdziesz dzisiaj do domu.
N-A to czemu?
G-Spójrz na okno
Chłopak odwrócił wzrok i chyba się przestraszył.
G-Wszystko dobrze?
N-Chyba tak
G-Jeśli chcesz to możesz ty przeczekać aż sobie pójdą.
N-Dziękuje. A nie boisz się?
G-Czego??
N-Ze cie okradnę czy coś.
G-nie nie martwię się tym.
N-Dziękuje ci za to.
G-Chodź pokaże ci pokój.



1 Co się stanie w nocy w domu Gabrysi?
2 Dlaczego Nialla pobili ci bandyci?
3 Jak zareaguje Emily jak zobaczy Gabrysie?

poniedziałek, 6 maja 2013

Prolog

Gdy wracałam późną nocą do domu z imprezy przez park. Chyba coś mi dosypali do drinka bo źle się czułam. Idąc tak do domu w pewnym momencie ktoś wciągną mnie w krzaki i zaczą rozbierać.
G-Ej co jest??!!
Ju-Morda szmato.
G-Zaraz chwila?!! Co ty kurwa robisz??
Ju-Planuje cie zerżnąć.
G-Nie próbuj.
Ju-A to niby czemu?!!
G-Bo ci wypierdole.
Ju-Wątpie w to...
G-A chcesz się przekonać??
Ju-dajesz maleńka.
Podeszłam do niego i pieprznęłam go z całej siły.
Ju-To sobie przejebałaś.
Jednym ruchem powalił mnie na ziemię i zaczę mnie pieprzyć na kilka sposobów. Gdy już mu ulżyło zostawił mnie i poszedł sobie. Ja szybko ubrałam się i wróciłam do domu. Zamknęłam się na klucz i poszłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. tak chodziłam przez kilka dni. Tak się to wszystko zacęło. Dowiedziałam się że ten gość co mnie zgwałcił zwie się Justin Tuber. Ma 33 lata. Aktualnie żone i dzieci.

Hej

Hejka... Mam pomysł ale nie wiem co z tego wyjdzie. Zobaczymy w trakcie.

Pozdrawiam Gabrynka:*