niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 10

          Niall wyszedł z domu z moimi rzeczami i bluzą. Założyłam ją i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Gdy doszliśmy zobaczyłam że pod drzwiami czeka  sanitariusz z dzieckiem
S(Sanitariusz)- Witam.
A-Dzień dobry
S-Zabraliśmy pani matkę bo zasłabła i czekam tu na panią.- Wzięłam od niego dziecko.
A-Dziękuję-powiedziałam.
S- Damy znać jak coś się zmieni.
A-W porządku.
          Weszłam do domu i poszłam z Beą do kuchni. Niall usiadł na krześle a ja posadziłam mu małą na kolana.
N-Ale...-zaczął protestować.  Ułożyłam ją a Niall nie mógł od niej oderwać oczu. Wstawiłam wodę i usiadłam przed nim. - Śliczna jest.
A-Tak. Moja kochana siostrzyczka.-Poruszyła się na mój głos.
N- Chciałabyś takie?
A-Tak. Ale nie teraz. Nie po tym co przeszłam.
N-Rozumiem cię,-Pochyliłam się i wzięłam małą na ręce.
                  Od zabiegu minęło 4 miesiące.. Miałam trochę pokarmu w piersi. Bea przyssała się do mnie. Niall przyglądał jej się z zaciekawieniem.
Pochylił się i pocałował mnie.  Delikatnie i czule.
N-Zostań moja-powiedział
A-Jestem twoja.
N- Jestem zakochany.
A- Dopiero mówiłeś że masz problem z inną
N-Nie to było tylko po to żeby się do ciebie zbliżyć.
A-Ale ty jesteś głupi
N-Też cię kocham. -pocałował mnie jeszcze raz a mała zaczęła się śmiać-Chyba jej się podoba to co mówię.
A-No ja mam taką nadzieję.
            Kilka dni później otrzymałam telefon o 5.10 że matka zmarła. Załamałam się. Codziennie u niej byłam i było w porządku. Zmarła tak nagle. Dobrze ze miała ściągnięty pokarm do końca.  Przez dobre pięć minut stałam ze słuchawką w ręce patrząc się w czarny punkt.
A-Nosz kurwa mać-wrzasnęłam budząc przy tym Nialla. zaraz zbiegł na dół zobaczyć co się stało. Osunęłam się po ścianie i po policzkach pociekły mi łzy.
N-Skarbie co się stało?- Zbiegł tak szybko jak mógł i padł przede mną na kolana.
A-Mama zmarła.-powiedziałam łamiącym głosem.
N- O nie.
          Niall pojechał do Harrego poinformować go że nie będzie mnie przez najbliższy czas w pracy i czy sobie poradzi. Ja chodziłam z wózkiem i załatwiałam sprawy pogrzebowe. Wielokrotnie się do mnie dzwonił i Harry i Karolina. Nie odbierałam.
         Pogrzeb odbył się szybko. Na cmentarzu kilka minut i można było jechać na obiad.  Spacerkiem szliśmy w stronę domu. Niall prowadził wózek a ja niosłam Bee. Dziewczynka gaworzyła sobie i śmiała się.
          Gdy tylko weszłam do domu poszłam z niunią do pokoju. Położyłam ją i zdjęłam z siebie sweterek. Bea zaczęła kwękać. Wzięłam ją z powrotem i podałam pierś. Delikatnie dotknęłam jej policzka. Ona spojrzała się w punkt za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam że w drzwiach stoi mój ukochany. Uśmiechną się do mnie a mi aż zaparło wdech w piersiach.
N-Czekamy na ciebie.
A-Zacznijcie beze mnie.
N-Nie.
A-Niall.
N-Nie. Zaczekają może nie padną z głodu.
A-Mam dosyć-wyznałam mu.
N- Ja też mam dosyć.
A-A to dopiero początek.
N-Taa. wiem właśnie-powiedział krzywiąc się,
A-Nie rób tak.
N-Nie rób jak?
A-Nie krzyw się. Wyglądasz tak staro.
N-Przepraszam. -Pocałował mnie i wziął Bee, włożył ją do nosidełka i wyszliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz