czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 14

Tydzień później wróciliśmy do domu.  Chłopcy mi bardzo pomagali gdy wrócili ze szkoły. Bea pokłóciła się ze swoim narzeczonym i zerwała z nim. Biedna... Spała przytulona do mnie. Głaskałam ją po policzku. I w końcu sama usnęłam. Miałam lekki sen ale jednak sen. Słyszałam jak rozmawiają
G-Nie budź mamy. Niech śpi. Musi odpoczywać.
M- No ale...
G-Masz jej nie budzić.-syknął Georg i chyba wyszli z pokoju bo zrobiło się cicho.
Wstałam wypoczęta i uśmiechnięta. Obok mnie siedział Niall i nam się przyglądał. A to spryciuch jeden..
A-Fajnie?
N-Co?
A-Tak nas podglądać?
N-To nie jest podglądanie tylko patrzenie na śliczne dziewczyny.
B-Ale zaraz ci zajebie- wymarotała przez sen. Spojrzałam na Nialla. Pokręciłam głową żeby jej nie ruszał i pogłaskałam ją po policzku. Przeciągnęła się i otworzyła oczy.
A-Jak się czujesz.
B-A jak mam się czuć?
A-Jak się czujesz z faktem...
B-Aaa. Trzymam się ale bywało lepiej.
N-A co się stało?
B-Mamo.
A-Zerwała z narzeczonym-powiedziała cicho.
N- Przykro mi.
A-Niall. Koniec tematu.
N-A ty jak się czujesz?
A-Dobrze.
B-Zostawię was. Idę coś zjeść...-Gdy zamknęła drzwi mąż dosłownie rzucił się na mnie i wgniótł w materac.
N-Kocham cię-wyszeptał mi ust i zachłannie pocałował.
A-Nie teraz kochanie.
N- Zostawię sobie tę przyjemność na noc
A- A będziesz delikatny?-Zapytałam
N-Postaram się skarbie.
A-No dobrze. Idę na dół coś zrobić im jeść.
N-Już jedzą. Zrobiłem im.
A-No proszę.  Czyli jednak dobry tatuś?
N-Kochanie tatuś zawsze jest dobru-uśmiecha się zadziornie.
A-Czyżby.
N-Coś sugerujesz?
A-Tak. Ostatnio jak wpieprzyłaś Matowi to się ciebie teraz boi-powiedziałam.
N-I ma racje
A-To jest twój syn-powiedziałam zirytowana
N-No mój. I moja krew-uśmiechnął się
A-Tak.-Westchnęłam. - Właśnie...-Zaczęłam
N-Tak?
A-Bo widzisz... Ostatnio mówiłeś o dziecku...
N-No tak. Pamiętam. Mamy się starać
A-Już się postaraliśmy-wyszeptałam zakrywając oczy dłońmi. Niall już miał coś powiedzieć kiedy rozległ się krzyk Bei
B-Mamo!
A-O cholera-Zerwałam się  i zbiegłam na dół. Moja córka siedziała na krześle skulona trzymając się za brzuch. Po nodze płynęła krew.-O kurwa-wyrwało mi się- Chodź-pomogłam jej wstać i poszłam do łazienki.
B-Poroniłam-powiedziała
A- Chodź pomogę ci się umyć.
B-Straciłam dziecko-Była w szoku.
A-Bea... Nie chcę cię zranić ale, chcę żebyś wiedziała że jestem w ciąży. Nie chcę żebyś miała później do mnie pretensje.
B-Nie mam. To nie było jego dziecko-powiedziała
A-Bea... Chcesz mi o czymś powiedzieć?
B-No bo tak jakoś wyszło...
A-Bea-zganiłam ją.
B-Myślisz że je chciałam?
A- Myślę że byś je pokochała bez względu na to czyje jest.
        Pomogłam jej wyjść do wanny. Umyła się a ja nastawiłam w tym czasie pranie. Później pomogłam jej wyjść i jeszcze raz zrobiłyśmy jej test ciążowy... Wynik był szokujący.
A- Bea...
B-Co?
A-Nie poroniłaś.
B-Co? Pokaż mi to...-zabrała mi z dłoni test w wynikiem i spojrzała.- Niebieski.
A-Idź do łóżka. Odpoczywaj.
B-A szkoła?
A-Załatwię ci zwolnienie.
B-Ale ja chcę chodzić do szkoły. Chcę rozumiesz.
A-To pójdziesz ale odpocznij sobie te kilka dni.
B-Dwa najdłużej-powiedziała i nałożyła szlafrok




Urodziłam, w końcu... Niall aż się popłakał. Po wszystkim pocałował mnie namiętnie i przytulił. Później przeciął pępowinę. Oddychał ciężej niż ja po porodzie.
A-Wyluzuj-powiedziałam. Nagle lekarz krzyknął że jest drugi poród.-Co? Nie..-Zacisnęłam zęby i ścisnęłam rękę męża.
L-Gratulację mają państwo bliźniaków.
N-Wiesz co kotku?
A-Mmm.
N-Może już nie starajmy się o dzieci-powiedział cicho.
A-Dlaczego? Przecież to ja rodzę a nie ty... Jak się czuje Bea?
N-Trzyma się. Jest roztrzęsiona...
A-Myślisz że sobie poradzi?
N- Na pewno-pocałował mnie... Wyszliśmy po 3 dniach. Dzieci były zdrowe.- Wiesz zaskoczyłaś mnie tym drugim porodem
A-Ja siebie też. Lekarz nic nie powiedział że będą bliźniaki.
B-Bliźniaki?-zapytała zdziwiona.
M-Co?
G-Jak to?
A-Tak wyszło- uśmiechnęłam się do nich...


Koniec... Postaram się szybko coś wymyśleć. Pozdrawiam Gabrysia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz