*Harry*
W szpitalu jak ją przenosili na porodówkę pobiegłem za nią.
G-Nie dam rady-wyszeptała.
H-kotku będzie dobrze. Musisz dać radę.
G-Nie dam-wyszeptała-aaaaaa-wrzasnęła
L( Lekarz)-Ona nie urodzi. Trzeba cesarką....
L2-Nie mamy wyboru.
L-Musimy ją zabrać na cesarskie cięcie-powiedział. Zabrali ją na inny oddział i kazali mi czekać na zewnątrz. Siedziałem na fotelu i patrzyłem się w sufit. Po jakiejś godzinie wywieźli ją na salę. Zaczepiłem jakiegoś lekarza i zapytałem do z dzieckiem.
L-Nie moge-powiedział i odszedł.
H-Ej... Proszę MI POWIEDZIEĆ CO SIĘ STAŁO!-nakrzyczałem na niego
L- Jako tako jest dobrze
H-Mogę do niej wejść?
L-Proszę
Wstałem i wszedłem do sali na której leżała moja kochana żona. Ona tylko odwróciła wzrok.
H-Kochanie...
G-nie-powiedziała
H-Smyku nie płacz-powiedziałem i złapałem za podbródek zmuszając ją do spojrzenia w oczy.
G-Nie chce.
H-Czego?
G-Chciałam żebyś był
H-Misiu... Posłuchaj Jak nie teraz to następnym razem.
G-Ale to nie twoje dziecko...
H-Wiem ale będę je wychowywał jak by było moje
G-Nie wiem dlaczego ze mną jeszcze jesteś...
H-kochanie byłem jestem i będę z tobą bo cię kocham.-powiedziałem
G-Ja ciebie też.
H-Kiedy zobaczę moje brzdąca?
G-Odwróć się
Tak zrobiłem i zobaczyłem malca w inkubatorze. Delikatnie wziąłem go na ręce i podałem Gabi.
H-Jest podobny do ciebie.
G-Ale jego na usta.
H-Nie jest cały twój.
G-Kocham cię.
H-Ja ciebi też.-powiedziała
Maluszek zrobił dziubek jakby był głodny. Podała mu pierś a on przyssał się. Skrzywiła się
G-Powoli. To boli-powiedziała do niego.
H-Myślałaś nad imieniem?
G-Nie jeszcze nie.
H-Hmmm może Mick?
G-Podoba mi się...
H-mnie też. Jak się czujesz?
G-Trochę doli mnie szew
H-Jaki?
G-Zaraz ci pokaże jak mały się naje
H-Ok.
Mikc usną przy pirsi. Odebrałem go od niej i delikatnie położyłem i leżaku.
G-Misiu...
H-Mmm-wymruczałem jej
G- Pocałuj mnie-poprosiła a ja z chęcią wykonałem jej prośbę...
H-No pokaż ten szew
Podniosła koszulkę i zobaczyłem 4 szwy na jej podbrzuszu. Jednak zaraz opuściła tą koszulkę....Delikatnie wsunąłem rękę pod jej bluzkę i położyłem na ranie. Zdrygnęa się tylko.
G-Że się nie brzydzisz.
H-Nie...-powiedziałem i....
poniedziałek, 24 czerwca 2013
-10-
Rozdział specjalnie dla JJ Misi i Poerniczkaaaa:***
* 8 miesięcy później*
Chłopcy wyjechali w trasę koncertową... Siedziałam na kanapie i skakałam po kanałach kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Z ledwością wstałam i poszłam je otworzyć. Za nimi stał Justin. Aż mnie zamurowało.
G-Co ty tu robisz?
Ju-Hej. Przyszedłem zapytać jak się czujesz...
G-Jak się tu znalazłeś?
Ju-wypuścili mnie na warunkowy...
G-Aha i co?
Ju-Moge wejść?
G-Nie po co?
Ju-Porozmawiać-powiedział.
G-Co chcesz wiedzieć?
Ju-Jak się czujesz jak się rozwija maleństwo a właśnie co będzie?
G-Czuje się tak jak widać maleństwo rozwija się dobrze chłopiec. Już uzyskałeś informacje więc spieprzaj.
Zła na niego poszłam na górę do łazienki kiedy usłyszałam jakieś krzyki na dole. Poszłam zobaczyć co się stał. Jednak kiedy zobaczyłam w drzwiach Harego szybko się zawróciłam.
H-Wypieprzaj miz tąd-wrzasną Mój mąż.
Ju-Stary wyluzuj już sobie idę.
H-Wypieprzaj mi stąd-zatrzasną drzwi. Zamknęłam się w łazience. Siadłam na wannie i oparłam się o kolana. Zaraz do łazienki wszedł Harry. -Hej kochnie.-powiedział z troską. Nic nie powiedziałam tylko się w niego wtuliłam zaciągając się jego zapachem. Gdy już się uspokoiłam
G-Hej-odpowiedziałam. Podniósł mój podbródek i pocałował.
H-Nic ci nie zrobił?
G-Nie. Jest okey.
H-Jak tam mój maluszek?
G-Powoli się szykuje na świat.
H-Oh mały nie dobry jesteś-powiedział do mojego wielkiego brzucha.
G-Kochanie wiesz że on nie rozumie co do niego mówisz?
H-Wiem.
G-Przygotuje ci kąpiel-powiedziałam i chcąc wstać on poderwał się z miejsca i mnie przytulił.
H-Jeśli weźmiesz ją ze mną
G-Nie kochanie ja ci naszykuję jeść.
H-No dobrze. Ale plecy możesz mi umyć-powiedział zadziornie.
G-Zobaczymy
H-Proszę. Nie widziałem cię prawie 5 miesięcy.
G-To mnie zawołaj.
H-Dobrze-powiedział i jeszcze raz mnie pocałował.
G-Komp się-powiedziałam i puściłam mu wodę. Ale złapały mnie skurcze w brzuchu.-Ajj-Powiedziałam łapiąc się za brzuch.
H-Słonko co się dzieje?
G-Boli, boli, boli.-powiedziałam dusząc.
H-Oddychaj -powiedział i zadzwonił po pogotowie króre przyjechało po kilku minutach. Zabrali mnie i jego od razu .......
* 8 miesięcy później*
Chłopcy wyjechali w trasę koncertową... Siedziałam na kanapie i skakałam po kanałach kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Z ledwością wstałam i poszłam je otworzyć. Za nimi stał Justin. Aż mnie zamurowało.
G-Co ty tu robisz?
Ju-Hej. Przyszedłem zapytać jak się czujesz...
G-Jak się tu znalazłeś?
Ju-wypuścili mnie na warunkowy...
G-Aha i co?
Ju-Moge wejść?
G-Nie po co?
Ju-Porozmawiać-powiedział.
G-Co chcesz wiedzieć?
Ju-Jak się czujesz jak się rozwija maleństwo a właśnie co będzie?
G-Czuje się tak jak widać maleństwo rozwija się dobrze chłopiec. Już uzyskałeś informacje więc spieprzaj.
Zła na niego poszłam na górę do łazienki kiedy usłyszałam jakieś krzyki na dole. Poszłam zobaczyć co się stał. Jednak kiedy zobaczyłam w drzwiach Harego szybko się zawróciłam.
H-Wypieprzaj miz tąd-wrzasną Mój mąż.
Ju-Stary wyluzuj już sobie idę.
H-Wypieprzaj mi stąd-zatrzasną drzwi. Zamknęłam się w łazience. Siadłam na wannie i oparłam się o kolana. Zaraz do łazienki wszedł Harry. -Hej kochnie.-powiedział z troską. Nic nie powiedziałam tylko się w niego wtuliłam zaciągając się jego zapachem. Gdy już się uspokoiłam

H-Nic ci nie zrobił?
G-Nie. Jest okey.
H-Jak tam mój maluszek?
G-Powoli się szykuje na świat.
H-Oh mały nie dobry jesteś-powiedział do mojego wielkiego brzucha.
G-Kochanie wiesz że on nie rozumie co do niego mówisz?
H-Wiem.
G-Przygotuje ci kąpiel-powiedziałam i chcąc wstać on poderwał się z miejsca i mnie przytulił.
H-Jeśli weźmiesz ją ze mną
G-Nie kochanie ja ci naszykuję jeść.
H-No dobrze. Ale plecy możesz mi umyć-powiedział zadziornie.
G-Zobaczymy
H-Proszę. Nie widziałem cię prawie 5 miesięcy.
G-To mnie zawołaj.
H-Dobrze-powiedział i jeszcze raz mnie pocałował.
G-Komp się-powiedziałam i puściłam mu wodę. Ale złapały mnie skurcze w brzuchu.-Ajj-Powiedziałam łapiąc się za brzuch.
H-Słonko co się dzieje?
G-Boli, boli, boli.-powiedziałam dusząc.
H-Oddychaj -powiedział i zadzwonił po pogotowie króre przyjechało po kilku minutach. Zabrali mnie i jego od razu .......
wtorek, 11 czerwca 2013
-9-
H-Nie prawda.
G-Oj już dobra, dobra
H-No co?
G-No nic.
Zaczęłam im robić te leniwe i w między czasie Jewel podjadała mi ciasto.
G-Nie rusz bo się otrujesz...
J-Może nie.
G-Zobaczysz.
J-Nie.
G-JJ za 3 minuty dostaniesz
J-Oki.-Wyszła z kuchni i zostałam z Harrym sama.
H-Nie grzeczna jesteś.-powiedział całując mnie za uchem
G-A co ja zrobiłam?
H-Śmiejesz się ze mnie.
G-Nie śmieję-powiedziałam wyłączając Gaz. Odwróciłam się do niego ocierając o jego twardy wzwód. Przygryzł dolną wargę a ja się uśmiechnęłam.
H-Kochanie nie.
G-Ale ja nic nie chce
H-To nie ocieraj się o mnie.
G-Jak chcesz.-odsunęłam się od niego i wyłowiłam kluski z wody i zawołałam Jewel po jedzenie i poszłam na górę. Zdjęłam szlfrok i weszłam do łazienki. Założyłam czystą bieliznę i do łazienki wszedł Harry.
H-Kotku..
G-Co?
H-Nie gniewaj się-powiedział
G-Nie gniewam-powiedziałam i wyszłam z pokoju ubrałam się w to i wyszłam z domu. W mieście zrobiłam drobne zakupy. I wróciłam. Tam siedzieli chłopaki ze smutnymi ryjkami. Gdy mnie zobaczyli od razu poprawił im się humorek.
N-Gabrysia.
G-Hej. A wam co?
H-Skarbie...-powiedział, podszedł i przytulił-Jesteś.
G-A gdzie mam być. W końcu to mój dom.
H-Myślałem że odeszłaś-wyszeptał
G-Nie a teraz odjedź bo chce się rozebrać.
H-Już-powiedział wycierając oczy.
G-Weź to.-Wręczyłam mu siadke z zakupami i wysłałam do kuchni. Zdjęłam kurtke i poszłam mu pomóc rozpakowywać siaki. Gdy skończyłam rozkładać produkty po szafkach poszłam na górę i weszłam do łazienki. Zatrzymałam się przy lusterku. Spojrzałam na mój wzdęty brzuch.
H-Co tak patrzysz?
G-Nic-burknęłam
H-Słoneczko co się dzieje.
G-Wszystko już wychodzi.
H-Jak to?
G-No powoli będzie widać-powiedziałam
H-Nie martw się tym.
G-Co lidzie o mnie powiedzą?
H-Nic.
G-Boje się-powiedziałam i przytuliłam do niego mocno. Z moich oczy poleciały niechciane łzy.
H-Nie płacz. Proszę...
G-Postaram się-powiedziałam wycierając oczy. On nachylił się i złożył czuły mokry pocałunek na moich ustach.
H-Masz takie miękkie usta kiedy płaczesz.
G-Nie prawda.
H-Chyba lepiej wiem.
G-Przestań.
H-Co?
G-Prawić mi komplementy.
H-Będzie ciężko.-powiedział uśmiechając się.
G-Oj już dobra, dobra
H-No co?
G-No nic.
Zaczęłam im robić te leniwe i w między czasie Jewel podjadała mi ciasto.
G-Nie rusz bo się otrujesz...
J-Może nie.
G-Zobaczysz.
J-Nie.
G-JJ za 3 minuty dostaniesz
J-Oki.-Wyszła z kuchni i zostałam z Harrym sama.
H-Nie grzeczna jesteś.-powiedział całując mnie za uchem
G-A co ja zrobiłam?
H-Śmiejesz się ze mnie.
G-Nie śmieję-powiedziałam wyłączając Gaz. Odwróciłam się do niego ocierając o jego twardy wzwód. Przygryzł dolną wargę a ja się uśmiechnęłam.
H-Kochanie nie.
G-Ale ja nic nie chce
H-To nie ocieraj się o mnie.
G-Jak chcesz.-odsunęłam się od niego i wyłowiłam kluski z wody i zawołałam Jewel po jedzenie i poszłam na górę. Zdjęłam szlfrok i weszłam do łazienki. Założyłam czystą bieliznę i do łazienki wszedł Harry.
H-Kotku..
G-Co?
H-Nie gniewaj się-powiedział
G-Nie gniewam-powiedziałam i wyszłam z pokoju ubrałam się w to i wyszłam z domu. W mieście zrobiłam drobne zakupy. I wróciłam. Tam siedzieli chłopaki ze smutnymi ryjkami. Gdy mnie zobaczyli od razu poprawił im się humorek.
N-Gabrysia.
G-Hej. A wam co?
H-Skarbie...-powiedział, podszedł i przytulił-Jesteś.
G-A gdzie mam być. W końcu to mój dom.
H-Myślałem że odeszłaś-wyszeptał
G-Nie a teraz odjedź bo chce się rozebrać.
H-Już-powiedział wycierając oczy.
G-Weź to.-Wręczyłam mu siadke z zakupami i wysłałam do kuchni. Zdjęłam kurtke i poszłam mu pomóc rozpakowywać siaki. Gdy skończyłam rozkładać produkty po szafkach poszłam na górę i weszłam do łazienki. Zatrzymałam się przy lusterku. Spojrzałam na mój wzdęty brzuch.
H-Co tak patrzysz?
G-Nic-burknęłam
H-Słoneczko co się dzieje.
G-Wszystko już wychodzi.
H-Jak to?
G-No powoli będzie widać-powiedziałam
H-Nie martw się tym.
G-Co lidzie o mnie powiedzą?
H-Nic.
G-Boje się-powiedziałam i przytuliłam do niego mocno. Z moich oczy poleciały niechciane łzy.
H-Nie płacz. Proszę...
G-Postaram się-powiedziałam wycierając oczy. On nachylił się i złożył czuły mokry pocałunek na moich ustach.
H-Masz takie miękkie usta kiedy płaczesz.
G-Nie prawda.
H-Chyba lepiej wiem.
G-Przestań.
H-Co?
G-Prawić mi komplementy.
H-Będzie ciężko.-powiedział uśmiechając się.
Subskrybuj:
Posty (Atom)