Podeszłam do przedpokoju. zakładając płaszcz i buty wyszłam. Ruszyłam w kierunku mojego domu . Gdy wchodziłam na podwórko zobaczyłam że soi jakiś samochód. Nie rozpoznałam i weszłam. Z kuchni dobiegały mnie straszliwe jęki. To co zobaczyłam było okropne. Moja matka... Moja biologiczna matka pieprzyła się z moim prawie byłym facetem. Z Nickiem. Gdy mnie dostrzegła odepchnęła go i założyła szlafrok. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju i zaczęłam pakować ubranie najważniejsze rzeczy.
M-Alex otwórz
A-Nie.
M-Alex do cholery.
A-Odwal się ode mnie
M-Alex wpuść mnie. Daj wytłumaczyć
A-Nie. Powiedziałam nie chcę cię znać rozumiesz?
Zasunęłam torbę i wyszłam z pokoju całkowicie ją olewając. Wybiegłam z domu i ze łzami w oczach ruszyłam przed siebie. Nie wierze że własna matka tak mnie potraktowała. Po pół godzinnym spacerze doszłam do domu Harrego zapłakana. Nie rozbierając się poszłam na górę do pokoju jaki był dla mnie przeznaczony. Wiedząc że tu jestem bezpieczna wybuchłam jeszcze większym niepochamowanym płaczem. Drzwi to pokoju skrzypnęły i w nich pojawiła mi się znana sylwetka. Harry.
H-Jezu. Co się stało?
A-Nic.-wyszlochałam.
H- Właśnie widzę te twoje nic.
A-Nic. -usiadłam na łóżku przed Harrym- Po prostu nerwy ze mnie schodzą. To wszystko.
H-Nie wierzę ci. Nie jesteś tak dobrą aktorką.
A-Aż tak to widać?
H-Tak. Ochłoń. Wypłacz się będziesz miała ładniejsze oczy-powiedział łagodnie.-Jak chcesz mogę z tobą zostać.
A-Dziękuję-powiedziałam i go przytuliłam. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie gładząc moje plecy. Kiedy już nie miałam nawet siły płakać, położył się ze mną. Poleżałam chwilę i powiedziałam-która godzina?
H-11 a co?
A-Co chcesz ma obiad?
H-Coś dobrego. Zaskocz mnie.
A-A co lubisz?
H-Hm... Może zapiekankę?-Zapytał
A-Jaką? W bułce? ziemniaczaną? makaronową?
H-W bułce.
A-Załatwione. Ale pozwól że doprowadzę się do porządku.
H-Jasne.
A-dzięki-powiedziałam i poszłam do łazienki. Starła smugi tuszu pozostałego po wczoraj. Później chcąc nałożyć nowy makijaż żeby się jakoś prezentować.
H-Zaraz po łapach dostaniesz.-powiedział
A-Ja?
H-Tak.
A-A za co?
H-Za makijaż
A-Tylko rzęsy nie będę pudru nakładać.
H-Chcę to zobaczyć-Oznajmił.
A-Siadaj-powiedziałam i zaczęłam nakładać tusz.
H-Eej kochana nie rozpędzaj się
A-No co znowu?
H- Już wystarczy
A-Nie lubisz makijażu?
H-Lubię ale wolę naturalną buzię. A twoja jest śliczna.
A-Nie jest.-powiedziałam zarumieniona.
H-Słodko się rumienisz-powiedział. Odwróciłam się do niego i podskoczyłam bo stał za mną. Patrzył mi głęboko w oczy.-Wiesz ile silnej woli wkładam żeby cię teraz nie pocałować?
A-To czemu tego nie robisz?
H-Nie chcę wyjść na sadystę.
A-Jak chcesz-powiedziała. i odwróciłam się do lusterka szukając czarnej kredki do oczu. Gdy ją znalazłam wyrwał mi ją z ręki.-Ej-zaprotestowałam.- Oddaj mi ją-powiedziałam-
H-Nie bo się Zmażesz
A-Nie zmaże
H-Jak zmażesz dostaniesz porządnego klapsa.
A-Jakoś przeżyję.
H-Nie wierzę ci. Oddaj mi ją. Będzie bezpieczniej.
A-Nie. Daj mi dokończyć. Zobaczysz że nie będzie mocno. Będzie cieniutka kreska.
H-Nie. Oddaj.
A-Spierdzielaj.
H-Słucham?
A-Nie mów słucham bo... bo no ten no ktoś cię pocałuje.
H-Hahahaha nie miałaś już czego wymyślić co?
A-Nie drażnij mnie.
H-No już dobrze, dobrze nie denerwuj się-Położył mi dłonie na brzuchu
A-Weź idź zobacz czy cię w kuchni nie ma co?
H-Nie, nie ma mnie bo jestem tu.
A-weź...
H-No co?
A-Idź.-powiedziałam i zaczęłam robić sobie kreski. Stał oparty o ścianę i przyglądał mi się. Odłożyłam kredkę i wyszłam zostawiając go samego. Złapałam bluzę i usiadłam na chwilę zakładając trampki i ruszyłam w kierunku wyjścia.
H-Gdzie idziesz?
A-A co?
H-A o której będziesz?
A-Nie wiem pewnie zaraz a co?
H-Nic. Tak chcę ci przypomnieć że obiecałaś i zapiekankę w bułce.
A-Wiem pamiętam. Zaraz wrócę
H-A gdzie idziesz?
A-Czemu aż tak cię to interesuje?
H-Jestem ciekawy.
A-Ja pierdole. Nigdzie nie idę. Zadowolony?-powiedziałam rzucając bluzę na krzesło i wróciłam się do kuchni. Zobaczyłam co jest do zapiekanki a czego nie ma. Szybko zrobiłam listę i biorąc portfel z kartką zaczęłam iść w kierunku drzwi.
poniedziałek, 28 października 2013
czwartek, 10 października 2013
Rozdział 3
Zaczekałam aż i on wejdzie. Gdy wszedł pokazał mi gestem żebym przeszła dalej. Podążyłam za nim.
H-Pokażę ci dom. Jeśli chcesz oczywiście dzisiaj.
A-Tak. Chętnie zobaczę i się zapoznam.
H- Wiesz cieszę się że nie piszczysz na mój widok.
A-Wcale nie mam zamiaru.
H-Dzięki ci boże.
A-Chyba nie byłabym skłonna posunąć się tak daleko. Dobra może i jestem waszą fanką ale nie zniżę się do ich poziomu.
H-Jesteś naszą fanką?
A-Taa. Wymsknęło mi się. Miałam się nie odzywać.
H-Miło mi. Ale dobrze że mi powiedziałaś. Wiem że nasz zespół ci się podoba, nie ukryłaś tego przede mną. Odwdzięczę ci się.
A-Nie masz z czego się odwdzięczać. Już to zrobiłeś przyjmując mnie wiedząc że jestem waszą fanką.
H-Chodź pokażę ci dom i pokój dla ciebie.-Zatrzymałam się- coś nie tak?
A-Możesz powtórzyć?
H-No że pokażę ci dom
A-A to dalej?
H-I twój pokój?
A-Mój pokój?-wykrztusiłam
H-No tak w razie potrzeby możesz tu przenocować. Wydajesz się w porządku.
A-Dzięki-wyszeptałam.
Oprowadził mnie po domu pokazał co i jak. Posiedziałam z nim chwilę i wypiłam trochę koniaku czy co to tam było.
A-Muszę już wracać-powiedziałam leżąc obok Harrego na kanapie. I ja i On był nieźle przycięty. Ale mój szef zignorował to i położył się na moim ramieniu i usnął. Poleżałam chwilę i sama też usnęłam. Obudziłam się przez poranne promienie słońca. Leżałam chwile żeby zorientować się gdzie jestem. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harrego. Po chwili i on otworzył oczy. Patrzył na mnie przez chwilę. Zastanawiałam się co zrobić więc zaczęłam się podnosić ale mnie powstrzymał.
H-Nie idź jeszcze.
A-Ale muszę.
H-Twoja mama wie że nocowałaś i że będziesz u mnie od dzisiaj pracować.
A-Aha świetnie-mruknęłam
H-Nie gniewaj się-poprosił
A-Muszę iść do domu
H-Nie zostań-poprosił
A-Ale...
H-Nie. -Oparł się na łokciu i spojrzał na mnie z góry.A-Nie mam tu nawet ubrań-powiedziałam
H-Masz
A-Nie mam
H-Masz. Wziąłem twoje ubrania
A-Moje?
H-Tak
A-To idę się przebrać. Jeśli mi pozwolisz
H-Nie pozwolę
A-A to czemu?
H-Bo szef ci tak mówi
A-Aha no tak. Jak szef to zostanę
H-No ja myślę.
A- Ale mogę iść do łazienki?
H-No idź. Ja po tobie
A-Dobra-powiedziałam i pobiegłam i załatwiłam potrzebę. Przy okazji umyłam zęby i ogarnęłam fryzurę. Gdy wyszłam aż podskoczyłam. Za drzwiami stał Harry.
H-Miałaś tylko siku zrobić
A-Nie powiedziałam co będę robiła. Powiedziałam że idę do łazienki
H-Nie ważne- mrukną i wyminą mnie dając mi lekką sójkę w bok
A-Oddam ci-powiedziałam tak żeby usłyszał.
Poszłam i ogarnęłam kanapę i poszłam przygotować śniadanie. Gdy wyszedł z łazienki Stawiałam kawę na stół i talerz z kanapkami. Zatrzymał się i popatrzył na mnie. Stałam przy blacie i ścierałam okruszki z chleba. Zgarnęłam na dłoń i wrzuciłam do zlewu. Ubrana byłam w to.
H-CO ty robisz?-Zapytał zdziwiony
A-Śniadanie. Smacznego.
H-Dziękuję
A-Nie masz za co. Już ci powiedziałam
H-Właśnie. Usiądź. Chcę omówić z tobą kwestię pieniędzy
A-Och tak słucham
H-Zaproponuję ci 10,000 dolców
A-Że co? To za dużo na miesiąc
H-Ja mówię o tygodniach. Skoro nie chcesz ze mną mieszkać to musisz mieć na mieszkanie na opłaty i na jedzenie.
A-Ale ja mieszkam z mamą
H-Ale twoja mama coś mówiła że sprzedaje dom i chce kawalerkę a nie wiem czy zechcesz kawalerkę
A-A skąd to wiesz?
H-Bo mi mówiła. Wiec tak. Daje ci 10,000 na tydzień.
A-Miesiąc
H-Miesiąc i nie przyjmuję odmowy.
A-Dobra. Ale nie wiem jak ci się odwdzięczę
H- Mi do szczęścia wystarczy jedna rzecz.
A-A mianowicie?
H-Że będziesz blisko.- Co to było? Oszołomiona spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami.
A-Jedz proszę-powiedziałam i wstałam z krzesła na którym siedziałam i chcąc wyjść z kuchni ruszyłam w tym kierunku. Jednak mnie zatrzymał
H-Nie Jesz?
A-Nie. Zjem coś później
H-Jak chcesz ale dopilnuję żebyś zjadła.-powiedział i puścił mnie.
H-Pokażę ci dom. Jeśli chcesz oczywiście dzisiaj.
A-Tak. Chętnie zobaczę i się zapoznam.
H- Wiesz cieszę się że nie piszczysz na mój widok.
A-Wcale nie mam zamiaru.
H-Dzięki ci boże.
A-Chyba nie byłabym skłonna posunąć się tak daleko. Dobra może i jestem waszą fanką ale nie zniżę się do ich poziomu.
H-Jesteś naszą fanką?
A-Taa. Wymsknęło mi się. Miałam się nie odzywać.
H-Miło mi. Ale dobrze że mi powiedziałaś. Wiem że nasz zespół ci się podoba, nie ukryłaś tego przede mną. Odwdzięczę ci się.
A-Nie masz z czego się odwdzięczać. Już to zrobiłeś przyjmując mnie wiedząc że jestem waszą fanką.
H-Chodź pokażę ci dom i pokój dla ciebie.-Zatrzymałam się- coś nie tak?
A-Możesz powtórzyć?
H-No że pokażę ci dom
A-A to dalej?
H-I twój pokój?
A-Mój pokój?-wykrztusiłam
H-No tak w razie potrzeby możesz tu przenocować. Wydajesz się w porządku.
A-Dzięki-wyszeptałam.
Oprowadził mnie po domu pokazał co i jak. Posiedziałam z nim chwilę i wypiłam trochę koniaku czy co to tam było.
A-Muszę już wracać-powiedziałam leżąc obok Harrego na kanapie. I ja i On był nieźle przycięty. Ale mój szef zignorował to i położył się na moim ramieniu i usnął. Poleżałam chwilę i sama też usnęłam. Obudziłam się przez poranne promienie słońca. Leżałam chwile żeby zorientować się gdzie jestem. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harrego. Po chwili i on otworzył oczy. Patrzył na mnie przez chwilę. Zastanawiałam się co zrobić więc zaczęłam się podnosić ale mnie powstrzymał.
H-Nie idź jeszcze.
A-Ale muszę.
H-Twoja mama wie że nocowałaś i że będziesz u mnie od dzisiaj pracować.
A-Aha świetnie-mruknęłam
H-Nie gniewaj się-poprosił
A-Muszę iść do domu
H-Nie zostań-poprosił
A-Ale...
H-Nie. -Oparł się na łokciu i spojrzał na mnie z góry.A-Nie mam tu nawet ubrań-powiedziałam
H-Masz
A-Nie mam
H-Masz. Wziąłem twoje ubrania
A-Moje?
H-Tak
A-To idę się przebrać. Jeśli mi pozwolisz
H-Nie pozwolę
A-A to czemu?
H-Bo szef ci tak mówi
A-Aha no tak. Jak szef to zostanę
H-No ja myślę.
A- Ale mogę iść do łazienki?
H-No idź. Ja po tobie
A-Dobra-powiedziałam i pobiegłam i załatwiłam potrzebę. Przy okazji umyłam zęby i ogarnęłam fryzurę. Gdy wyszłam aż podskoczyłam. Za drzwiami stał Harry.
H-Miałaś tylko siku zrobić
A-Nie powiedziałam co będę robiła. Powiedziałam że idę do łazienki
H-Nie ważne- mrukną i wyminą mnie dając mi lekką sójkę w bok
A-Oddam ci-powiedziałam tak żeby usłyszał.
Poszłam i ogarnęłam kanapę i poszłam przygotować śniadanie. Gdy wyszedł z łazienki Stawiałam kawę na stół i talerz z kanapkami. Zatrzymał się i popatrzył na mnie. Stałam przy blacie i ścierałam okruszki z chleba. Zgarnęłam na dłoń i wrzuciłam do zlewu. Ubrana byłam w to.
H-CO ty robisz?-Zapytał zdziwiony
A-Śniadanie. Smacznego.
H-Dziękuję
A-Nie masz za co. Już ci powiedziałam
H-Właśnie. Usiądź. Chcę omówić z tobą kwestię pieniędzy
A-Och tak słucham
H-Zaproponuję ci 10,000 dolców
A-Że co? To za dużo na miesiąc
H-Ja mówię o tygodniach. Skoro nie chcesz ze mną mieszkać to musisz mieć na mieszkanie na opłaty i na jedzenie.
A-Ale ja mieszkam z mamą
H-Ale twoja mama coś mówiła że sprzedaje dom i chce kawalerkę a nie wiem czy zechcesz kawalerkę
A-A skąd to wiesz?
H-Bo mi mówiła. Wiec tak. Daje ci 10,000 na tydzień.
A-Miesiąc
H-Miesiąc i nie przyjmuję odmowy.
A-Dobra. Ale nie wiem jak ci się odwdzięczę
H- Mi do szczęścia wystarczy jedna rzecz.
A-A mianowicie?
H-Że będziesz blisko.- Co to było? Oszołomiona spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami.
A-Jedz proszę-powiedziałam i wstałam z krzesła na którym siedziałam i chcąc wyjść z kuchni ruszyłam w tym kierunku. Jednak mnie zatrzymał
H-Nie Jesz?
A-Nie. Zjem coś później
H-Jak chcesz ale dopilnuję żebyś zjadła.-powiedział i puścił mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)